Perfekcjonizm czy fobia

      Pan Bóg lubi porządek. Nie trzeba tego dowodzić.
      Mój tata lubi porządek. Wszędzie. W domu, w piwnicy, na działce. Równe ścieżki, idealne grządki pod kątem prostym, szuflady porządnie zamknięte. Kiedy wracał z pracy, zawsze padało jakieś pytanie: kto wyjmował młotek, kto otwierał szufladę, czego szukałaś w biurku. Jakże jednak jest wygodne, gdy potrzebna jest mała kłódka, gwóźdź, nakrętka, zakrętka, wybijak dziurek w pasku i wszystko można w odpowiedniej przegródce znaleźć. Ale fobią jest dla mnie mycie czystej podłogi, bo co drugi dzień trzeba, mycie wszystkich okien w mieszkaniu raz w miesiącu, bo sąsiadka myje i bieganie ze szmatą, by gościom wytrzeć obuwie, bo jak zaczną ubierać buty, to tyle piachu zostanie. A to zostawianie obuwia na wycieraczce. Wybaczam tylko tym, co z pracy w polu wracają.
      Perfekcjonistą musi być pilot, chirurg i może w przyszłości wszyscy tacy będziemy w perfekcyjnych warunkach, ale dzisiaj gdy obserwuję różnych ludzi, widzę jak staje się dla nich przekleństwem. Zwłaszcza dla najbliższych. Wyciąganie każdej żyłki z mięsa, dokładne obieranie pomidora, bluzka musi tak leżeć, by nigdzie nie odstawała, włosy nie mogą nigdzie odwijać się "do góry". Ale i ten sztywny rozkład dnia dziecka według ściśle określonych reguł – żadnego miejsca na margines, że młody człowiek może w danym dniu mieć inne potrzeby też nie jest "zdrowy". Wiem już z doświadczenia.
      Porządek w poezji, w muzyce w malarstwie jest koniecznością. Pamiętam zdziwienie podczas lektury "Dzienników" Jana C. i jego opowieści o zmaganiu się z materią, o zamalowywaniu obrazów, bo ciągle efekt nie zadowalał mistrza, stąd niektóre mają taką bogatą fakturę. I Andrzej, gdy miał narysować kilku takich samych chłopców, tak bardzo się kłopotał czy już dobrze, czy tak wystarczy. I usuwanie zbędnych słów przy budowaniu wiersza, opowiadania. To uważam za uzasadnione.
      Ale trzymanie warzyw dla dziecka w oddzielnych pudełkach uważam za fobię, jak i ta walka by chodziło nieustannie czyste, by spodnie się nie darły, a sweterek leżał równo więc należy go ustawicznie poprawiać, jest tylko utrapieniem. Podłoga nie musi ustawicznie błyszczeć, buty nie muszą mieć idealnie czystych zelówek.
      Szkoda czasu. Szkoda życia.

Elżbieta Dz.