Razem w drodze?

      Niby cel jeden, ale gdy rozejrzałam się po sali, po odświętnych minach siedzących, pomyślałam, że z tak wieloma osobami jest mi nie po drodze. Ten brat, pięknie uśmiechnięty "nowym garniturem" zębów, machający mi przed nosem komórka, której wartości i tak nie jestem w stanie docenić, ostentacyjnie wsiadający do niezwykle zamożność podkreślającego samochodu (na markach znam się słabo, kolor mi się nie podobał), nie przekonuje mnie, gdy mówi o celach, zamierzeniach i zaangażowaniu. Albo tamten butny młody człowiek, z którego twarzy nie znika wyraz lekceważenia otaczających maluczkich, a z ust nie znikają frazesy.
      Tych z którymi jest mi po drodze, mam wielu. Ta siostra siedząca zawsze w tym samym miejscu, gromada młodych, nie zważających na marudzenia, konsekwentnie robiących swoje, w imię idei i wyższych celów.
      I jakieś zdanie kiedyś zasłyszane wraca z mocą: w przyszłości czekają na mnie liczne zaskoczenia - że ja jestem tam, gdzie jestem i że on, oni osiągnęli tak wiele, choćby palmy zwycięstwa.
      Na szczęście nie ja o tym nie będę decydować. I to że z kimś mi nie po drodze, też o niczym nie świadczy.

Elżbieta Dz.