Książę Ciemności...

A gdy dokończył diabeł kuszenia, odstąpił od niego do pewnego czasu. Łuk. 4:13

      Ciemność. Nie pamiętam, która to była plaga w krytycznej dla państwa nad Nilem sekwencji dziesięciu zdumiewających wydarzeń. Człowiek współczesny – z tą niedogodnością, wkraczając w XXI wiek – całkiem dobrze sobie radzi. Trudno spotkać w wielkich miastach cywilizowanego świata nawet na peryferiach owych aglomeracji ciemny, nieprzyjemny zaułek – chyba, że wynika to z powtarzających się aktów wandalizmu czy głupiego zaniedbania właściciela albo administratora domu, kamienicy etc...
      Uważam, że... częste smakowanie lodów truskawkowych ma głęboko uświęcający wpływ na naszą duchowość :-). Przy okazji bywania w jednej z kawiarni w naszym mieście nauczyłem się bardzo dużo o walce ze złem, o pokonywaniu wspomnianego w przewodnim wersecie naszych rozważań Anioła Ciemności. Bowiem „z boczku" czasami obserwuję „co słychać" u znanej powszechnie autorki słynnej pozycji (należącej do polskiej klasyki tego zagadnienia) na temat narkomanii. Otóż pokonanie nałogu narkomanii i zdobycie zawodu psychologa nie nie położyło kres cierpieniom i doświadczeniom tej znękanej przez ból i choroby osoby. Wieści o jej niełatwym losie docierały do czytelników z późniejszych książek, donoszących o poważnych kłopotach z alkoholem, lekomanią, schizofrenią... Wydawałoby się, że kompletna ciemność. Królem owego stanu duszy zdaje się, że była postać, której „najsubtelniejsze" określenie, które pamiętam z rzadkiego kontaktu z wyżej wspomnianymi, strasznymi książkami to „Ogoniasty"... Okropne, prawda? Ostatnio ukazała się świeża pozycja książkowa owej autorki pt. „Poganiacze chleba" – mnie się zdaje, że stanowczo lokalizująca „węża", „smoka starodawnego" na właściwym poziomie – tzn. pod twardym obcasem damskiego obuwia tej dzielnej i wspaniałej kobiety. Zwiastunem tego są również obyczajowe obrazki, które oglądają moje oczy w czasie chwil relaksu w kawiarni. Razu jednego widziałem Basię otoczoną sympatycznymi maskotkami, zamyśloną nad filiżanką kawy... Drugi obrazek – to „Basia odnowiona" – w czerwonej bluzce, dżinsach, z włosami całkiem innymi niż pamiętam z przeszłości – jasny blond plus nowoczesny „design" okularów – to wszystko chyba świadczy o zmianach i pokonaniu „Księcia czerni i ciemności"...
      Jednakowoż – tych, którzy potraktowaliby moje słowa jako zachętę do lekkomyślnego bawienia się nałogiem albo satanizmem, chcę ostrzec innym przykładem z moich doświadczeń. Jest rok 1999. Uczestniczę w spotkaniu domowym przy Biblii baptystów z Częstochowy. Czytamy wspólnie budujące rozważania z podręcznika wiedzy o zasadach pobożnego życia. Modlimy się za siebie. Za mną modli się – również gościnnie jak ja stykająca się z wierzącymi-baptystami Ilona – ewangeliczka. Ja modlę się za Marzeną (w tym wspomnieniu – celowo zmieniam rzeczywiste imię na fikcyjne) – byłą satanistkę, poetkę, kobietę z komplikacjami poporodowymi. Po tym spotkaniu uznaję za swoje zadanie śledzenie dalszych losów osoby za którą wzniosłem swoje błagania do nieba – niestety błagania bez pozytywnej Bożej odpowiedzi. Marzena zapada na coraz to inne, bardzo trudne do zdiagnozowania choroby. Odwiedzałem ja od czasu do czasu w pobliskim miasteczku. Jak wynika z wieści od otoczenia – niepokojącym elementem tych dolegliwości jest domaganie się pacjentki o środki znieczulające ból w coraz to większej – według specjalistów nieuzasadnionej stanem zdrowia – dawce. Marzena przestaje chodzić, nie unika głośno wyrażanych żądań, mnie się zdaje, że czasem szantażuje bliskich i medyków... Kiedy pojawiają sie próby samobójcze, dla własnego emocjonalnego bezpieczeństwa odsuwam się od tej pogrążającej się w klęsce osoby. Umiera, osieracając kilkuletniego syna – w wieku około trzydziestu lat... Tymczasem Ilona staje się zapaloną filosemitką, kończy studia teologiczne o Żydach i judaizmie na uczelni baptystycznej, z upodobaniem penetruje ulubiony temat w internecie, jest ciągle ewangeliczką wytwornie ubierającą się i starannie dbającą o swoja urodę – teraz zdaje się na rencie albo już na emeryturze. Spotkana na mieście, podsumowała krótko wielkie nieszczęście Marzeny: ZŁY UPOMNIAŁ SIĘ O NIĄ...
      Oby słowa, losy kobiet tutaj wspomniane były przykładem, wezwaniem do ostrożności i roztropnej refleksji nad tym co mądre i ważne w naszym życiu...
      Ale ja się ciągle uważam, że chrześcijanie z mnie najbliższego otoczenia, mając piękne zrozumienie mądrych i łaskawych dla człowieka i ziemi zamiarów Boga – mogą w podobny jak współczesna cywilizacja sposób radzić sobie z ciemnością, a także jej Księciem. Mają przywilej naśladować Jezusa w stanowczości i spokoju, jakim Mistrz i Nauczyciel otacza pokusy i osobę Przeciwnika Bożego. Stworzenie Boże powinno być napełnione bojaźnią, ale jedynie uświęcającą, przygotowującą do spotkania ze Sprawiedliwym ale i Miłującym Sędzią – Bogiem Wszechmogącym. Jednakowoż powtarzajmy sobie także czasami informacje o Zwodzicielu – najlepiej tylko odczytując bez rozwlekłego, całkiem niepotrzebnego komentowania znane wersety z Bereszit, proroctwa Ezechiela i Izajasza, z Ewangelii, Objawienia i Listu Piotra.

      Radzi boleśnie doświadczony przez niejeden smutek chrześcijanin – w naszych doświadczeniach poświęcenia i wiary przede wszystkim skoncentrujmy się na Łasce w Jezusie i Mocy wynikającej ze świadomości naszego zbawienia a także na nadziei dla całej, umęczonej ludzkości...

Oto tytuły i nazwisko autorki wspominanych pozycji książkowych:
Barbara Rosiek, „Pamiętnik narkomanki" (od wielu lat wielokrotnie wydawana książka)
Barbara Rosiek,„Poganiacze chleba", Warszawa 2008, wyd. I

Paweł K.

Przeczytaj Tekst z Biblii Nowego Przekładu