Uroczysty wjazd Jezusa do Jerozolimy

      W tradycji, jakie pielęgnuje nasze otoczenie wjazd Jezusa do Miasta Dawidowego to spektakularne, niezwykłe wydarzenie: żeby zrobić największą, najpiękniejszą palmę, upamiętniającą te witające Króla, potomka z linii królewskiej, Syna samego króla Dawida... Niektórzy widzą w tym momencie w życiu Jezusa najbardziej radosny, ważny dla wielkiego Proroka, Syna Bożego czas...
      Czy był ten moment nim w istocie?
      Czy uroczyste Jubileusze naszych działań kaznodziejskich, kariery, twórczości, czy strona internetowa, pokazująca nasz wizerunek, promująca nasze zawodowe lub społecznikowskie osiągnięcia albo wyjazd najnowszym modelem auta ulubionej marki z salonu dilera - czy to rzeczywiście chwile naszego największego szczęścia jako mężczyzn, ludzi, chrześcijan?
      Jako mężczyzna z krwi i kości czasami zapytuję Boga czy będzie mi dane przeżyć namiastkę tego doświadczenia mojego Pana i Mistrza, które opisuje tytuł dzisiejszego komentarza. Ale zwierzenia wielkich w tym świecie, przykład Najpiękniejszego i Największego z ludzi udowadniają ulotność takiej chwili, jej nietrwały charakter i wątpliwą wartość dla najważniejszego miejsca w świadomości człowieka - dla Serca...
      Najpiękniejsza w historii Wszechświata opowieść - Ewangelia - pokazuje że nie głośne okrzyki "Hosanna Synowi Dawidowemu", nie aksamit szat i żywa, radosna zieleń gałązek palmowych pod kopytami nieskazitelnie białego oślęcia, na którym jechał Mesjasz (Pomazaniec) - ale miękkość włosów wdzięcznej i kochającej kobiety na stopach Lekarza i Nauczyciela, jasne czoło pełnego zachwytu i podziwu młodzieńca wsparte na torsie Mistrza - to rzeczy które bardziej niż sukces, sławę i chwałę cenił prawdziwie Doskonały Człowiek - Jezus Chrystus.

Paweł K.

Przeczytaj Tekst z Biblii Nowego Przekładu