– Misja Jana (3:1-12) – Jezus przychodzi do Jana (3:13-17) – Kuszenie (4:1-11) – Jezus w Galilei (4:12-17) – Powołanie uczniów (4:18-22) – Wielka popularność (4:23-25) –

Moje poselstwo i poselstwo Jana Chrzciciela

      Często myślałem - jestem skromny, chcę tylko być głosem wołającego na puszczy, nie muszę mierzyć na "Pomazańca", na "Chrystusa"...
      Dzisiaj szczerze wstyd mi za to sformułowane "tylko"...
      Niby "prorockie odzienie", skórzany pas... Opasłe podręczniki, głębokie artykuły, prorocza wizja Planu Dziejów, przeciągnięte długo poza trzy kwadranse, wyczerpujące "tylko po części" temat wykłady i kazania... A z punktu widzenie nieba warte tyle... co guzik z pętelką... Niebo mówi - piękna prawdziwie z serca dobyta doktryna - tak, głęboka nauka biblijna - owszem. Ale nie pozbawiona z wpływu na codzienność próżna filozofia i "zachwycająca logiką" sofisteria!!!
      Nie umiem odwiedzić żegnającej życie siostry i starczo niedołężnego brata (pastor z kościoła nieopodal byłby już tam co najmniej dwa razy). Trudno mi zadzwonić do naprawdę potrzebującego rozmowy zagubionego brata w Jezusie - wolę rozmowę z tym pewniejszym siebie, sprawniej osadzonym w życiu... Rzeczywiście - jestem "głosem na pustkowiu" - dużo mam do powiedzenia... czterem ścianom w swoim pokoju. Gorzej, gdy wokół mnie "antysemicka" gadka - wtedy jak na zamówienie nabieram wodę w usta. Nie umiem uprzejmie zwrócić uwagę moim katolickim przyjaciołom, że co innego modlić się do człowieka i czynić mu wizerunki i stawiać pomniki a co innego cenić mądrego etyka, roztropnego kościelnego polityka, humanistę i duszpasterza - wolę faryzejskie westchnienie w pełnym pychy sercu - ale bałwochwalstwo!
      I jeszcze sloganowe wyrażenia - "ścięci dla Słowa Bożego", "klasa Jana Chrzciciela". Rzeczywiście jesteśmy ścięci - dla srebrnej tacy. Tylko każda głowa wybiera sobie inną - a to "wypasiona komórka", a to zachwycająca biel implantów, no i wakacje nad ciepłym morzem i domek za miastem, ewentualnie ciepła, bezproblemowa zapomoga z Kasy Chorych, życie "wolnego strzelca" i co najmniej raz w tygodniu dobra kawa w przyjemnym miejscu...
      Swego czasu byłem autentycznie... dumny ze swego pokornego wyboru Jana jako natchnienia dla swojego życia.
      Ale jeszcze nie wszystko stracone - zanim zakończę swoje życie, czyniąc ze swojego "całkowitego poświęcenia" groteskę i z swej "mowy prorockiej" farsę - mogę człowiekowi obok powiedzieć - bez Ciebie dzisiejszy czas i cała wieczność byłaby o jeden klejnot,o jeden kwiat, o jedną gwiazdę uboższa, a wypowiadając z pokorą i czcią imię "Jezus" - wyjaśnić "oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata"...

Paweł K.

Przeczytaj Tekst z Biblii Nowego Przekładu