Język ciała

Miriam prorokini, siostra Aarona, wzięła bębenek do ręki, a wszystkie kobiety szły za nią w pląsach i uderzały w bębenki. A Miriam przyśpiewywała im... 2 Mojż. 15:20-21

      Bóg pragnie ludzkiej miłości wyrażanej całym sercem, całą duszą i z całej siły. Ten trójdzielny system obejmuje (1) myśli z emocjami, zobrazowane w sercu, (2) czyny, czyli nefesz – duszę, życie, istotę, ciało oraz (3) oddziaływanie zewnętrzne naszej działalności.
      Muzyka tworzona przez człowieka wyraża się również w podobnych trzech formach ekspresji: (1) śpiewie, który najskuteczniej przekazuje ludzkie emocje i myśli, (2) w tańcu - sztuce posługującej się językiem ruchu i gestu oraz (3) muzyce instrumentalnej, która donioślej niż pozostałe dwie formy wyrazu oddziaływuje na słuchaczy.
      W naszych formach komunikowania się z otoczeniem potrzebujemy słowa zabarwionego emocjami, potrzebujemy czynu, który w większości sytuacji działa znacznie silniej niż słowa. Ale niezbędny nam jest również gest, wyraz twarzy, ruch ręki, postawa ciała. Ten komunikacyjny taniec bywa ograniczany, ogładzany w miarę rozwoju cywilizacyjnego. Uważamy, że słowa i czyny wystarczająco mocno przekazują nasze intencje. Czy jest to cała prawda?
      Myślę, że każdy bez najmniejszego oporu przyzna mi rację, że nie. Każdy prędko powie, że potrzebujemy języka ciała. Czy jednak chętnie się nim posługujemy? Czy moje ciało chętnie przekazuje emocje, czy też raczej stara się je ukrywać? Zaczyna się to wszystko od ubrania. Czy to co na siebie wkładamy jest obrazem naszego wnętrza? Najczęściej tak, ale jakże często strój nasz wyraża jedynie przeciętny gust projektantów mody uzależniony od zasobności portfela. A postawy, miny, uśmiechy, gesty? Czy są tylko pozą, mniej lub bardziej udaną aktorską etiudą, czy też rzeczywiście i świadomie wyrażają, to co chciałyby powiedzieć usta, choć czasami nie są do tego zdolne.
      Zdaje mi się, że układ oczu, ust, dłoni, postawy przemawia bardziej dobitnie niż słowa. Jeśli tylko się zapomnimy, to nasze ciało powie otoczeniu więcej niżbyśmy czasami chcieli. Ono umie też przemawiać do Boga, tak jak piękny ruch ciał dziewcząt pląsających w rytm bębenków nad Morzem Sitowia. Wiem też, jak czasem trudno jest zmusić ciało do mówienia wtedy, gdy woli ono spać, milczeć, zanurzyć się w otyłej bezczynności. Ale warto pokonać ten opór, warto nauczyć się nie tylko mówić tym językiem, ale także starać się zrozumieć, co mówią ciała naszych przyjaciół. Zwłaszcza wtedy, gdy milczą usta...

Daniel K.

Przeczytaj Tekst z Biblii Gdańskiej