Tylko savoir-vivre

      Już po raz kolejny próbuje mi się zza kazalnicy wmówić, że chodzenie do biblioteki jest niepotrzebne. Przed laty, gdy brat zza granic wielu wymieniał zawody, które chrześcijanin powinien wykonywać, jako pierwszy, których nie powinien, wymienił bibliotekarza. Będąc wtedy młodą bibliotekarką, pełną zapału do dobrych działań i przekonania, że wybrałam dobry zawód, czułam się, delikatnie mówiąc, niezręcznie. Kilka osób mnie po wykładzie pocieszało, a ja wciąż jestem zadowolona, że za pensję robię to, to co lubię.
      W tym roku usłyszałam, że szukanie w bibliotekach książek o zasadach postępowania, jest rzeczą zbędną, może nawet naganną. Wystarczy studiowanie, czytanie Biblii, jako źródła wszelkich rad i wskazówek. Ja uważam Biblię za księgę natchnioną, objawienie Bożego planu, skarbnicę nauk, rad, poglądów, ale też uważam, że zasady, jakie funkcjonują wśród ludzi, by żyło się ze sobą łatwiej, powinniśmy znać. Nie sadzę, że to czcza gadanina i z całą świadomością uczę młodych ludzi, że zawsze ten, kto wychodzi ma pierwszeństwo, że młodszy kłania się starszemu, że dorosły wyciąga pierwszy rękę przy powitaniu i że zawsze pierwsza robi to kobieta, dziewczyna, że jak przepychamy się do środka rzędu, to zawsze twarzą do siedzących, a nie rewersem. Mam nadwrażliwość, zresztą nie jestem w tym osamotniona, na nieprzestrzeganie pewnych zasad, ale uważam, że to ogólny zanik dobrych obyczajów. Jest czas na luzackie zachowanie, ale w sytuacjach oficjalnych, trzeba wiedzieć, że młodszego przedstawiamy starszemu, jak układać sztućce na talerzu, bo jak położymy źle, to nam kelner sprzątnie potrawę sprzed nosa.
      Za nieprzestrzeganie tych międzyludzkich zasad nie ma kar, ale mogą być gafy, niezręczne, nieprzyjemne sytuacje.
      Ale też gdy czytam historię Józefa, Estery, Rut, gdy analizuję postawy Pana Jezusa, Apostoła Pawła, wiem jak byli taktowni. Esterę wiele miesięcy uczono manier i zasad zachowania na dworze. Można domniemywać, że u Gamaliela, Ap. Paweł też pobierał nauki, jak rozmawiać, jak zjednywać ludzi. Nie musieli czytać podręczników savoir-vivre'u, wystarczyły zasady przekazywane ustnie. Wokół siebie jednak tego nie obserwuje, zachęcam więc do lektury i odwiedzania czasami biblioteki. To pożyteczne instytucje. Wbrew pozorom.

Elżbieta Dz.