Ważne są chwile
Utwierdzam się w przekonaniu, że główną zaletą, powodem konwencyjnych spotkań, jest społeczność. Taką refleksje zrodziła podsłuchana rozmowa braci, wcześniej smacznie śpiących na wykładzie, którzy pocieszali się – będą nagrania, wysłuchamy.
Na konwencji zorganizowanej w mieście Ch., warto było uczestniczyć choćby dla słów Maryli – tęskniłam za Wami, kocham Was, dziękuję za modlitwy. A my dziękowaliśmy, że była z nami, że znalazła odwagę, by wyjść i powiedzieć o drugiej szansie jaką od Pana Boga dostała, że ma siłę walczyć z poważną chorobą. Potrzebujemy takich chwil.
Obserwowałam dwie staruszki. Nie musiałam się domyślać co jedna z nich cały czas opowiadała i wiedziałam, że powie mi: ale sobie ze Stefką pogadałam. Dobrze, że tamta potrafi słuchać. Choć na ile ją znam, wolałaby nie tylko o chorobach. Ale instytucja konwencyjnego słuchacza mogłaby być niezmiernie pożyteczna.
Już w drodze do miasta Ch. wymyśliłam, że skoro kiedyś angażowałam się w szkółki dla dzieci, zawsze chętnie w artystyczną oprawę nabożeństw (ach, te recytacje, montaże, śpiewy), mogłabym się znowu zająć czymś pożyteczniejszym niż samo słuchanie wykładów. Może utworzyć miejsce do słuchania bliźnich? Taki stolik, gdzie można by przysiąść i opowiedzieć o boleściach, żalach, niepokojach, wątpliwościach. Jestem dyskretna, pamięć mam krótką.
I jeszcze warto było wstać wcześnie rano, przejechać trochę kilometrów dla pięknego śpiewu naszych dzieci. Miałam możliwość skupienia się na tym, co młodzi mieli do przekazanie. Piękne to było.
I prowadzenie konwencji. Proste, bez słów zbędnych, napuszonych.
A wykłady? Posłucham, jak będą nagrania.
Elżbieta Dz.