Samoświadomość

      Wychowano mnie wedle zasad „siedź w kącie, a znajdą cię” i „niech cię inni chwalą, a nie usta twoje”. Od niedawna w pracy zawodowej wymaga się ode mnie oceniania dorobku, rozwijania się, dokonywania ewaluacji, co na język prostszy przekłada się: pochwal się tym co robisz. No i najtrudniej było pierwszy raz. Teraz, gdy przełamałam część oporów, wyzbyłam się niektórych wątpliwości, potrafię w miarę rzetelnie ocenić to, co robię. Mam świadomość co robię źle, co powinnam zdecydowanie poprawić, ale widzę, co robię lepiej niż inni. Nauczyłam się, że „przesadna skromność przestaje być cnotą”. I nie ma to nic wspólnego z pychą, samozadowoleniem.
      Robiłam porządki w mojej bibliotecznej dokumentacji i zdziwiłam się, że tyle ciekawych rzeczy zrobiłam, o niektórych zapomniałam, do niektórych koniecznie powinnam wrócić. Samoświadomość, ale i zadowolenie jest niezbędne do podejmowania jakichkolwiek dalszych działań.
      I nie widzę nic złego w uczuciu, że „duma mnie rozpiera”, gdy zobaczyłam ile udało nam się zrobić jako chór „Sela”. Tym bardziej, że to owce przyjemnej, ale jednak ciężkiej pracy.

Elżbieta Dz.