Wiecznie żywi

      Kto nigdy nie stał na scenie przed pełną salą, z tym dreszczem emocji – chcemy jak najpiękniej zaśpiewać Tobie, Boże, kto nie czuł tej emocji, kiedy Daniel podnosi rękę, uśmiecha się i daje znak: zaczynamy, nie bardzo zrozumie, bo trudno to słowami opowiedzieć, jaka to radość kiedy płyną pierwsze piękne, zestrojone dźwięki.
      Kto nie wie jaka to radość ze wspólnie wykonanego dzieła, z odsłuchanej pierwszej kasety, kto nie przeżył tak najpiękniejszych dni młodości, nie zrozumie, że kiedy Andrzej J. zza andrychowskiej mównicy wygłosił stwierdzenie, że kiedyś przed laty śpiewał tu chór, to ruszyła pozytywna lawina zdarzeń: jeszcze jesteśmy, jeszcze możemy.
      Jak zawsze musi być wiele zbieżnych elementów. Tym razem wykład miał mieć Daniel, Wiola przyjechała bo zatęskniła za polską społecznością i to jej: słuchajcie, zaśpiewajmy, sprawiło, że stanęliśmy znowu na scenie, jak przed kilkudziesięciu laty i zaśpiewaliśmy. Najpiękniej jak można bez próby, przygotowań. Pamiętamy swoje miejsca, wiemy kto koło kogo ma stać. Zaśpiewaliśmy wspólnie z naszymi dziećmi, bo to jest nasza żywotność – oni też pokochali taką formę wielbienia Pana Boga. Stanęliśmy na scenie zgodnie z apostolskim zaleceniem: kto ma psalm… i z jakąż radością.

Elżbieta Dz.