KOLOROWA ŁĄKA

      Piękno tkwi w różnorodności.
      Jesteśmy różni. Wystarczyło „rzucić okiem” na krakowską konwencyjną salę. A jakież bogactwo myśli, pragnień, marzeń, westchnień, tęsknot. „Gdyby tak można było kto, kim jest zobaczyć, otworzyć pierś jego, na serce popatrzeć …"
      To nic odkrywczego, ale tak mądrze podsumował konwencyjne emocje w swoim wykładzie Leszek Sz. – występ chóru Syloe, który tworzył całość z wypowiedzią Staszka S., nie musiał się wszystkim podobać. Mnie, ta dopełniona pięknymi ale jakże mądrze dobranymi fotografiami prezentacja, poruszyła bardzo. Wymagała ogromnego nakładu pracy wielu ludzi, ale gdyby tylko po niej było „amen” kończące konwencję, wyniosłabym dużo pokrzepienia.
      Ale gdyby konwencja miała jedną część, nie usłyszałabym refleksji Michała T. o łzach. Przez łzy przywołane fragmenty Pisma, ale nie tylko po to by poruszyć, ale pomóc, wskazać drogi wyjścia, pocieszyć. Każdemu jeden raz pieje kogut. Oby nie zapiał drugi raz.
      Są tacy, którzy czekają tylko na „twardy pokarm”, ale potem tylko „smacznie” przytakują.
      Potrzebne są nam łzy, żeby zobaczyć siebie, ale i tę niezwykłej urody łąkę społeczności. Piękną i to nie tylko wiosną.

Elżbieta Dz.