Sztuka milczenia

      Modne są w ostatnich latach różne poradniki jak pisać, jak mówić, jak słuchać. Nie spotkałam rozważań o tym, że milczenie też może być sztuką.
      Ostatnio jeszcze raz przeczytałam ósmy rozdział księgi Nahemiasza i kolejne zdziwienie - na prośbę kapłanów lud milczał. Lud zgromadzony na słuchanie słów zakonu, chwilę wcześniej spontanicznie cieszył się, płakał, a potem bez komentarza dostosował się do słów kapłana - zamilkł.
      Podczas zebrań świadectw, gdy długa jest chwila namysłu, wyczuwam zdenerwowanie, które zawsze ktoś stara się szybko wypełnić pieśnią, czytaniem, a przecież krótka chwila skupienia, a może nawet dłuższa chwila milczenia, ciszy, mogłaby być szczególnym błogosławieństwem.
      W rozmowach bywa podobnie. Kiedy w towarzystwie wygasa jakiś ciekawy temat, ktoś szybko stara się snuć nowy wątek, byle nie było przerw, milczenia, chwili ciszy.
      Podoba mi się gdzieś zasłyszane zdanie: pomilczmy na ten temat. Bo tak bywa, że więcej możemy zrobić dla bliźniego nie zagadując sprawy, a dając sobie czas na wspólną refleksję.

Elżbieta Dz.