GOSPODARCZE

      Bardzo dziwnymi drogami wędrują wspomnienia. Ostatnio, brat zza kazalnicy zaproponował nam rozmowę o formach nabożeństw. Przywołał gdzieś z zakątków pamięci i odkurzył wspomnienia z wczesnego, choć może nie tak całkiem, dzieciństwa.
      Na nabożeństwa chodziłam, bo rodzice kazali, potem wiele lat odbywały się w naszym mieszkaniu, więc nie było żadnych wątpliwości, a potem chciałam chodzić. Nudziłam się bardziej lub mniej, to zależało czy ktoś pytał, o czym rozmawiano. Ale ulubione, przez liczną gromadkę dzieciaków, były zebrania gospodarcze. Zawsze coś ciekawego się działo. Kłócono się bo ktoś powiedział, krzywo spojrzał, albo zadaje pytania by dokuczyć, itp. Gdy działo się coś szczególnie ważnego dzieci wypraszano do sąsiednich pomieszczeń, bo zebrania u nas odbywały się zawsze w mieszkaniach prywatnych. Pamiętam jak staliśmy stłoczeni w małej kuchni, z uszami przyklejonymi do drzwi, jedna osoba dopuszczona została do dziurki od klucza i chłonęliśmy każde słowo, bo obok godzono skłócone małżeństwo, ktoś miał zostać wyłączony. Dyskusja była ostra, przepraszano, płakano, dla nas to było bardzo emocjonujące, choć niewiele wtedy rozumiałam co tak naprawdę się działo.
      Potem bardzo nie lubiłam tych zebrań, bo dziś to wiem, były źle przygotowane i źle prowadzone, wszak to nie ma być pyskówka, wywlekanie boleści sprzed wielu lat, ale załatwienie konkretnych spraw. Prowadzący musi być świetnie przygotowany. I nie każdy może takie zebranie prowadzić.
      I dziś też wiem, że te gospodarcze sprzed lat były niepotrzebne, organizowane często z pominięciem zasady, "masz coś do brata idź", albo "jeśli wiesz, że brat ma coś przeciwko tobie, to idź", odłóż ofiarę, rozmawiaj. Ale takie były czasy. Teraz niektórzy tęsknią, bo wtedy był porządek, dzisiaj nie ma wyłączeń jak kiedyś i jest coraz większe "rozluźnienie".
      A ja wiem, że najlepsze nawet zebranie gospodarcze, ani wyłączenie wszystkich, którzy mają coś tam na sumieniu, problemów nie rozwiąże, a przede wszystkim dalekie jest od nakazu "abyście się wzajemnie miłowali".

Elżbieta Dz.