– Noe buduje korab (6:9-22) – Potop (7:1-24) – Koniec Potopu (8:1-22) – Przymierze Boga z Noem (9:1-17) – Noe i jego synowie (9:18-29) – Potomkowie synów Noego (10:1-32) – Wieża Babel (11:1-9) – Potomkowie Sema (11:10-26) – Potomkowie Teracha (11:27-32) –

Pełnia czyli krótkie rozważania między innymi o liczbach

Chciałbym trochę może dziwnie - nie odnosić się do ważkich dla dziejów ludzkości wydarzeń - ale poddać się zachwytowi tematem liczb...

Potrzebą kochającego mądrość, symetrię jest odnaleźć ją - jeśli nie w swoim życiu - to chociażby wokół, w przyrodzie, w planach Boga, w natchnionym Słowie. Jak wielkim jest napięcie w czułym sercu dziecka Bożego - kiedy tego ładu nie może dostrzec tu i teraz! Pan jednak się lituje. Wkrótce dostarcza nam informacji w swej formie skrojonych na potrzeby naszego zagubionego serca, potrzebującego Bożego ładu umysłu...

W historii o uratowaniu Noego i potopie, o korabiu i przemieszkujących jego przestrzenie zwierzętach zdaje się, że tę pełnię odnajdujemy.

Piękny, patriarchalny wiek Noego czyli 600 lat, czas przebywania kochanych przez Stworzyciela istnień zwierzęcych i ludzkich (365 dni) w korabiu, pory pojawiania się Bożych słów i długość czasu oddziaływania Wpływu Bożego, pięknie ukształtowana przez Opatrzność - wszystko to zdaje się w jakiś dziwny sposób - ogarnięty Bożym miłosierdziem dawać świadectwo obietnic i nadziei - potrzebnych do trwania w poszukiwaniach - wytrwałości i cierpliwości potrzebnej do wyjścia na ląd, postawienia stopy na twardym gruncie.

W piękny sposób dwa mniejsze wymiary arki mieszczą się całkowitą ilość razy z w tym największym, określającym długość...

Wiemy z ewangelii, że tę cudowną symetrię apostołowie odnajdywali w życiu swego Pana, porównanym z prorockimi przepowiedniami o przyjściu Mesjasza...

Boże, zaprojektuj coś w naszym doczesnym życiu, co jest pełne symbolicznej symetrii, co wzrusza i zachwyca, co da nam siłę przetrwania dla naszych uczuć (ptaków), postaw (bydła), dla naszej iskry życia, świadomości, pamięci (czyli wszelkiego płazu ziemnego). Bardzo byśmy chcieli coś ocalić z naszych doczesnych doświadczeń - bo przecież kochamy życie, chociaż jest niełatwe. Chcemy przenieść faunę naszej świadomości w inny - bardziej przyjazny jej świat, oczekujemy znaku, przyniesionego przez ptaka-uczucie, że nadzieja na trwałe błogosławieństwo jest bliska spełnienia.

I choć kruk ciągle kluczy na niebie, kreśląc okręgi, choć gołębica wróciła bez gałązki oliwnej to otwórzmy po raz kolejny okna swych serc. Uwolniwszy nasze emocje i nadzieje umożliwimy im stanie się znakiem dla naszych umysłów. Niech sam Bóg pomoże przynieść temu ptakowi pokój do naszych domów, zboru, może nawet dla kraju i kontynentu - który z łaski Pana jest dla nas korabiem, niosącym nas ku wieczności.

(Na razie - łomot zamykanego z zawodem włazu do naszej arki, obraz błękitu, pozbawionego wyczekiwanego znaku - agresywna kampania wyborcza w Polsce, pełna wzajemnych oskarżeń i rzucanych na siebie inwektyw - niebo nad Ziemią Prześliczną oczekuje gołębicy - kompletnego Kościoła czasu Ewangelii, którego dopełnienie umożliwi pełne błogosławienie potomków ukochanego przez Boga Abrahama i wylanie na umęczony Kanaan pokoju - o których pełniejszą historię będziemy czytać za tydzień...)

Pozostaje wiara. Też nadzieja. I zawsze, niezmiennie potrzebujące zaspokojenia pragnienie ciepła i miłości...

Paweł K.