Znów Nów - Tammuz 5768 - lipiec 2008

Ps. 1:1-3
Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą bezbożnych
Ani nie stoi na drodze grzeszników,
Ani nie zasiada w gronie szyderców,
Lecz ma upodobanie w zakonie Pana
I zakon jego rozważa dniem i nocą.
Będzie on jak drzewo zasadzone nad strumieniami wód,
Wydające swój owoc we właściwym czasie,
Którego liść nie więdnie,
A wszystko, co uczyni, powiedzie się.

Ps. 84:2-5
O, jak miłe są przybytki twoje, Panie Zastępów!
Dusza moja wzdycha i omdlewa z tęsknoty do przedsionków Pańskich.

Serce moje i ciało woła radośnie do Boga żywego.
Nawet wróbel znalazł domek, a jaskółka gniazdo dla siebie gdzie składa pisklęta swoje:

Tym są ołtarze twoje, Panie zastępów, Królu mój i Boże mój!
Błogosławieni, którzy w domu twoim mieszkają, nieustannie ciebie chwalą! Sela


Umiłowani odbiorcy i czytelnicy małoptasiej księżycowej poczty!

      Ostatnio poczułem potrzebę przebadania i lekarskiej diagnozy dotyczącej jednej ze sfer mojego fizycznego zdrowia. Wybierając lekarza uległem potrzebie dobrego standardu usług, prestiżu w formie odbierania usług medycznych, Poszedłem do prywatnego gabinetu lekarskiego, otoczonego ogrodem, proponującego nie tylko wizytę i poradę, ale dysponującego "full" serwisem - począwszy od laboratorium analiz medycznych, poprzez mini salę operacyjną, do w końcu wygodnego i komfortowego "leczenia" konta bankowego pacjenta, dzięki możliwości płacenia kartą debetową...
      W wielu sferach życia, w wielu miejscach i sprawach to już prawie normalność, chociaż wiemy, że w granicach Europy czy nawet naszego kraju istnieją rejony zabiedzenia, ubóstwa. Dzięki tym wszystkim dobrodziejstwom dzisiejszego czasu powoli zmieniamy się z dzikich naturą wilków w ułożone, posłuszne, ceniące nade wszystko pełną miskę "zmodyfikowanych" smakołyków - psy...
      Czy chcemy tego czy nie - to nieuchronność naszych czasów, które zmieniają kiedyś budzące tyle emocji słowo "solidarność" w całkiem inne, mniej romantyczne, a bardziej napuszone i wyperfumowane kosmetykami z najwyższej półki - słowo "elitarność".
      W obliczu tych zmian chcę życzyć cenionym, kochanym przeze mnie kobietom i mężczyznom, by w przypadkach coraz częstszego "pławienia" się w luksusie (czasami nawet - tak jak u mnie w sprawie wizyty u specjalisty - mimo kiepskiej kondycji finansowej) bądź zyskiwania bogactwa, pieniędzy - by nie zagubili autentyczności emocji, owej "dzikości" serca z ciągłą umiejętnością przeżywania przygód nie tylko na DVD i z elementami męskiego i kobiecego "romantyzmu" - czyli bezcennymi zaletami "Bożych wilków".
      Trzymając się tematu wilka i psa - może także w kontekście znanego pośród zaprzyjaźnionego grona odbiorców moich listów faktu narodzin Beniamina Kubica, którego imię w jednym z biblijnych fragmentów łączy się z tym pięknym drapieżnym ssakiem - dołączam swoje bardzo stare opowiadanie o owczarku podhalańskim, życząc wielu pięknych wrażeń, podczas wakacyjnych wędrówek przez lasy, pola, łąki i górskie turnie i piargi

ospały i nienażarty Pies :-) - Paweł Krajcer (Izajasza 56:10-12)
Częstochowa, czwartek, 3 lipca 2008 rok...


1 Tammuz 5768 – 4 lipca 2008 roku
Nów – 3 lipca 2008 roku



O tym jak Duch Gór podarował pasterzom owczarka podhalańskiego

Niemało lat temu, w jednej z góralskich zagród, położonej wysoko w górach razem wychowywały się owieczka i źrebaczek. Godzinami paśli się razem, czule trącali się pyszczkami, opowiadali sobie w wczesnym dzieciństwie zasłyszane opowieści o tym, jak dobry Duch opiekuje się ludźmi, zwierzętami i roślinami gór.
      Pewnego dnia do gospody przybył dziad wędrowny i przyprowadził z sobą oswojonego kosmatego wilczka. Użalili się dobrzy górale nad niedolą wędrownego biedaka i zostawili go na zimę. Znalazło się dla niego miejsce na zapiecku, zaś wilczkowi sklecono z desek ciepłą budę. Wędrowiec opowiadał długimi zimowymi wieczorami góralom ciekawe opowieści o swoich podróżach, zaś kosmaty wilczek ze smutkiem przyglądał się czułościom, jakimi obdarowywali się nawzajem owieczka i źrebaczek, ponieważ sam Duch Gór wzbudził był w wilczku miłość do owieczki.
      Z nadejściem wiosny wziął starzec kij w rękę, a swoją kaletę dziadową na ramię i wyruszył w drogę, zaś owieczce i wilkowi sam Duch Gór nakazał w wspólnej wędrówce przez bukowe gaje, świerkowe bory, turnie, piargi i kosodrzewinę odnaleźć miłość do siebie. Ze łzami w zwierzęcych oczach, z żałosnym pobekiwaniem pożegnała owieczka źrebaczka i wyruszyła posłusznie z wilczkiem w nieznane. Wśród traw i kwiatów, nierzadko w chłodzie i naprzeciw ostremu górskiemu wiatrowi, w trudzie górskiej wędrówki kształtowała się silna, serdeczna przyjaźń między dwoma zwierzętami.
      Pewnego poranka, którejś późnej jesieni do znanej nam pasterskiej zagrody zawitało dziwne, do tej pory nieznane nikomu zwierzę. Miało duże zęby, zaś potężnie zbudowane ciało, mocne cztery łapy pokrywała biała puszysta sierść - podobna do owczej wełny. Pies został przyjęty do zagrody i okazał się bardzo pomocny przy wypasie owiec. Ze względu na swój wygląd został nazwany owczarkiem podhalańskim. Minęło sporo czasu zanim polscy pasterze zrozumieli, że to przede wszystkim mądrość Ducha Gór, wraz z trudem i miłością pary posłusznych zwierząt - podarowała im to dobre i pomocne zwierzę, powstałe ze złączenia się dwojga.
      Do dnia dzisiejszego owczarek podhalański pilnuje owiec na górskich pastwiskach.

Paweł Krajcer