Znów Nów - Tewet 5768 - Grudzień 2007

Ps. 1:1-3
Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą bezbożnych
Ani nie stoi na drodze grzeszników,
Ani nie zasiada w gronie szyderców,
Lecz ma upodobanie w zakonie Pana
I zakon jego rozważa dniem i nocą.
Będzie on jak drzewo zasadzone nad strumieniami wód,
Wydające swój owoc we właściwym czasie,
Którego liść nie więdnie,
A wszystko, co uczyni, powiedzie się.

Ps. 84:2-5
O, jak miłe są przybytki twoje, Panie Zastępów!
Dusza moja wzdycha i omdlewa z tęsknoty do przedsionków Pańskich.

Serce moje i ciało woła radośnie do Boga żywego.
Nawet wróbel znalazł domek, a jaskółka gniazdo dla siebie gdzie składa pisklęta swoje:

Tym są ołtarze twoje, Panie zastępów, Królu mój i Boże mój!
Błogosławieni, którzy w domu twoim mieszkają, nieustannie ciebie chwalą! Sela


Ukochani Czytelnicy małoptasiej księżycowej poczty!

      Dzisiaj przed południem - 2 Tewet zdarzył mi się mały dramat. Szedłem z cukiernicą ku aromatycznej herbacie. Kiedy pochyliłem się, by położyć ją na niskim stoliku - nie wiedzieć jakim prawem, dlaczego - wyślizgnęła mi się z ręki. I oto w miejscu, mającym mi dać odpoczynek - dużo rozsypanego, białego bałaganu, kanciaste skorupy ulubionego, żółtego porcelitu...
      Dziwne - ale nie uległem zwykle pojawiającemu się w podobnych sytuacjach rozdrażnieniu, irytacji. Być może dlatego, że większą część nocy poświęciłem duchowemu skupieniu, społeczności z duchem niebiańskiej mądrości...
      Kruche naczynia pękają. Niedawno jedna z sióstr z naszego zboru przyjmowała gościnnie mojego ojca i jeszcze innych zborowych przyjaciół. Tak - to prawda - od dłuższego czasu już gubiła rozsądek i pamięć - ale w tę niedzielę była na tyle świadoma i sprawna, by ugościć wieloletnich znajomych z bratniej społeczności. Dzień później odwieziono ją nieprzytomną na oddział intensywnej terapii. Dwie bliskie mi osoby w grudniowy czas poddają się zabiegom operacyjnym. Bliski mi człowiek, chrześcijanin - czuję, że z uczuciem niedosytu, goryczy - właśnie wczoraj rozesłał wiadomość o dobiegającej w grudniu końca działalności jego ukochanego, wymarzonego "dziecka" - internetowej księgarni chrześcijańskiej. Pozostają popękane skorupy naszych ciał, rozsypane - kiedyś słodkie, plany marzenia...
      Dziwnie spokojnie myślę o tym wszystkim - jeszcze wczoraj byłem pełen niepokoju, rozedrgania - nie mogłem zabrać się do obowiązków, do pisania. Myślenie o spokojnej, czystej mądrości sprowadza pokój. Namiętności, pożar uczuć uspakajają się, gasną. Może właśnie takich uczuć, myśli potrzebuje również mój przyjaciel, może takich postaw ma nauczyć choroba, nagła utrata świadomości w rodzinie, starcze zniedołężnienie bliskich nam osób, zabiegi operacyjne na oko beztrosko asertywnych i optymistycznych kobiet i mężczyzn...
      Kiedy sprzątałem elektroluksem rozsypany cukier - dramat okazał się jeszcze mniejszy niż przypuszczałem. Odkryłem, że dramatycznie kanciastych skorup jest tylko dwie. Stanowią one dwie pęknięte połowy pokrywki mojej małej żółtej cukiernicy. Po za tym wszystko jest całe, optymistycznie słoneczne. Wieczko wystarczy skleić klejem do porcelany i mój ulubiony drobiazg będzie mógł mi jeszcze długo służyć.
      Trudno ukryć, że chcielibyśmy bardzo jeszcze jakiś czas nacieszyć się bliskimi nam ludźmi, spokojną częścią naszej codzienności, naszą skromną pokorną - trochę ziemską, a trochę niebiańską, duchowo-doczesną radością. Różnie nazywamy to o czym piszę. Jedni nazywają to "krzyżem Pańskim", inni poświeceniem, służbą, nieliczni szczęściem, wielu po prostu życiem... Niech "to" trwa tak długo, jak tylko Bóg pozwoli - przygotowując nas do przyjęcia nieprzemijających błogosławieństw wieczności.
      Do myślenia o nich niech skłoni nas chanukowo-świąteczno-noworoczny czas, z okazji którego serdecznie pozdrawiam...

Mały Ptak, Częstochowa, wtorek, 2 Tewet 5768 czyli 11 grudzień 2007 roku.


1 Tewet 5768 - poniedziałek, 10 grudnia 2007 roku
Nowy Księżyc - 9 grudnia 2007 roku
(Trwają Święta Chanuki...)