Jakie są jabłka złote srebrną robotą oprawione, takieć jest słowo k rzeczy powiedziane. (Przyp. 25:11 Biblia Brzeska)

17 Ijjar 5767 - 5 maja 2007
Powrót do strony tytułowej

Elżbieta Dziewońska
Utrapienia


      Jest nas dwie. Co najmniej. A może i więcej, i na pewno nie żyje nam się łatwo i przyjemnie.
      Ta uśmiechnięta, zadowolona z życia kobieta, potrafi zrzędzić, marudzić, rzucać uszczypliwymi uwagami? I to jak potrafi. Jak dobrze, że znasz mnie jak księżyc, z tej jednej, uśmiechniętej strony.

O: Już wiosna! Ptaki budzą mnie swym radosnym śpiewem każdego ranka. Gdy słońce zagląda mi przez ramię, tak bardzo chce mi się pracować. Liście lada dzień się zazielenią. Kwitną forsycje i jakieś cudne, białe kwiecie pojawiło na skwerku obok szkoły. Nazwy nie pamiętam, ale tak pięknie pachnie.

M: Ojej, znowu to wiosenne utrapienie. W ogrodzie ptaki rankiem tak się drą, że nie można spokojnie spać. A słońce to wczoraj tak świeciło prosto w okna, nic nie mogłam zrobić, bo kompletnie nic nie było widać na ekranie komputera. A tyle miałam pracy. Kiedyż wreszcie kupią mi te rolety! W dodatku wszystko zaczyna kwitnąć. Znowu czeka mnie katar, łzawiące, swędzące oczy. Gdyby to się dało przeczekać w jakiejś klatce, szczelnie zamykanej. Co za życie.

O: Ależ mam przypływ energii. Wczoraj umyłam wszystkie okna, wysprzątałam kąty, do których dawno nie zaglądałam. Aż lepiej się żyje.

M: No i te wiosenne porządki. Skąd bierze się tyle brudu, przecież systematycznie sprzątam. Jak ja nie lubię mycia okien, a już najbardziej tych komentarzy: o wzięłaś się z robotę, ja też muszę, te moje takie brudne. Może przyszłabyś i do mnie? Bardzo to śmieszne.

O: Wczoraj pierwsza wiosenna burza. Wszystko odświeżone, w oczach rośnie. Pada jeszcze dzisiaj, ale jak przyjemnie pachnie odświeżona ziemia. M: Znowu leje. Wczoraj nawet grzmiało, miałam nie wyłączone komputery w pracy. Znowu trzeba pamiętać, bo już nam kiedyś piorun uszkodził. O czymże mam jeszcze pamiętać. Ech ta wiosna. Same problemy.

      A słońce wstaje dla tych radosnych, ale na szczęście i dla tych co marudzą też.



rys. Andrzej Dąbek