Jakie są jabłka złote srebrną robotą oprawione, takieć jest słowo k rzeczy powiedziane. (Przyp. 25:11 Biblia Brzeska)

3 Ijjar 5767 - 21 kwietnia 2007
Powrót do strony tytułowej

Elżbieta Dziewońska
„Jabłka Adama”


      Mogę powiedzieć, że "fajny film wczoraj widziałam". Bardzo niezwykły film. Już tytuł odwołuje się skojarzeń: raj - jabłko - Ewa - grzech, wcześniej szatan, uosobienie zła. Każdy prawdziwy badacz zaperzy się, przecież Ewa nie zjadła jabłka tylko bliżej nieokreślony owoc. Ale nikt mi nie powie, że jeśli jabłko występuje w takim zestawieniu, nie skojarzy się z rajem. Ale nie o tym rzecz.
      Film jest o nawróceniu, ale jakże daleki od tych różnych ckliwych opowieści o cudach, którymi darzą nas ostatnio media i jak daleki od moich wyobrażeń, jak taki proces może przebiegać. I właściwie nie jest to nawrócenie na konkretną religię, choć mamy pastora, kościół, ale nie pada żadna nazwa. I dziwny Adam, główny bohater - budzący odrazę łysy neonazista, wieszający w swoim pokoju portret Hitlera. I drugi główny bohater - drażniący naiwnością pastor.


Ulrich Thomsen w kadrze z filmu „Jabłka Adama”

      I nie jest tak, że kiedy po raz pierwszy z szafki Adama spadnie Biblia, podarowana przez pastora, i otworzy się na księdze Hioba, to Adam przeczyta, dozna olśnienia i stanie się lepszym człowiekiem. Przeczytał, ale tekst wywołał agresję przeciw wszelkiej dobroci. Reżyser prowadzi nas bardzo zaskakującą ścieżką, ale tak jest w życiu. Za zakrętem jest kolejne nieprzewidywalne zdarzenie. Wydaje mi się czasami, że jest granica pomysłów na filmy, książki, muzykę czy przepisy na ciasta, bo właściwie wszystko już było. A jednak nie.
      Nie o szczegóły chodzi, kto chce, zobaczy film. A warto, bo to nie tylko proste przedstawienie różnych postaw, słabości, ale też opowieść o ogromnej potędze wiary, o zwątpieniu, i o tym, że w życiu warto być konsekwentnym. Film może chwilami razić brutalnością, choć tę łagodzi świetna muzyka i doskonałe zdjęcia.
      Ewangeliczne "idź i więcej nie grzesz" dla każdego chrześcijanina oznacza zapominanie innych rzeczy i aż trudno sobie wyobrazić jak wielka jest Boża moc przebaczeania.