Jakie są jabłka złote srebrną robotą oprawione, takieć jest słowo k rzeczy powiedziane. (Przyp. 25:11 Biblia Brzeska)

1 Szewat 5767 - 20 stycznia 2007
Powrót do strony tytułowej

Elżbieta Dziewońska
Pan przyszłość oczom skrył


      I na moje szczęście, nie wiem co czeka mnie jutro, pojutrze, za rok.
      Wiosna w styczniu dla wielu osób oznacza problemy zdrowotne. Skoki ciśnienia nie sprzyjają dobremu samopoczuciu. Do tego krótkie, pochmurne dni, których nawet nadmiar świątecznych światełek nie jest w stanie rozjaśnić, to powody stanów depresyjnych. Ja dołączyłam do tych co mają problemy ze spokojnym, dającym odpoczynek, snem. I zdarzają mi się długie godziny nocne, kiedy kłębią się różne myśli, pojawiają się najczarniejsze scenariusze zdarzeń. Ulgę w takich niespokojnych rozmyślaniach przynoszą pamiętane wersety: "nie troszczcie się zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy". Proste i takie mądre.
      Wyobraziłam sobie, że na początku tygodnia, dostawałbym listę tego, co czeka mnie w najbliższych dniach. Gdyby to był zapis tylko dobrych wiadomości, pół biedy, ale jeśli zawierałby zapis o czekających smutkach i nieszczęściach, pogrzebach, ciężkich chorobach najbliższych? Nie chciałabym otrzymywać takiej listy. Właśnie niewiadoma, niepewność są zachętą, motorem by podejmować działania, szukać, mieć nadzieję i czekać.
      Ostatnio drażni mnie postawa koleżanki z pracy, która wszystkim wszystkiego zazdrości i nie kryje się z tymi uczuciami. Najczęściej pojawiające się w jej wypowiedziach wątki, to zobaczysz jak dzieci pójdą z domu, a jak przyjdą choroby, a zobaczysz jak rodzice zachorują. Ja to wszystko wiem. W bezsenne noce bolą mnie wszystkie takie myśli i obawy, ale nie można żyć z takim strachem. Każdy dzień ma przecież i dobre chwile i te powinno się raczej pielęgnować, o nich myśleć.
      A jakiż smak ma przeżywanie niespodzianek. Gdyby wszystko było wiadome z góry, pewno i radość byłaby połowiczna. A przecież bywa i tak, że zdarzenia, które zapowiadają się jako przyjemne, atrakcyjne, przynoszą rozczarowanie. Ileż razy tak było przy polecanej książce czy filmie.
      Jakoś podskórnie czułam, że chcę być na koncercie zespołu Kroke. Nie wiedziałam co mnie czeka, że ta muzyka wypływająca z tradycji żydowskiej, ale obudowana improwizacjami folk, jazz, a nawet rocka, wywoła we mnie taką radość uczestniczenia w niezwykłym zdarzeniu muzycznym. I to że skrzypek tak potrafi głosem, instrumentem wyśpiewać delikatne emocje narodzin dziecka, głosem, dźwiękiem, oszczędnym gestem opowiedzieć sceny z życia rodzinnego czy wyłkać tragedię mordowanego narodu, dało takie błogie uczucie współuczestniczenia w losach świata.
      Nie wszyscy wychodzący z sali mieli zadowolone miny. Komuś przeszkadzała perkusja, ktoś inny spodziewał się tylko klarnetu i skrzypiec, znanych, przyjemnych dla ucha melodii. Mogło być tak, że wielu nie przyszłoby na koncert, gdyby wiedzieli jaka to muzyka. Na szczęście życie to niespodzianki.



rys. Andrzej Dąbek