Jakie są jabłka złote srebrną robotą oprawione, takieć jest słowo k rzeczy powiedziane. (Przyp. 25:11 Biblia Brzeska)

16 Tewet 5767 - 6 stycznia 2007
Powrót do strony tytułowej

Elżbieta Dziewońska
Przychodzimy, by odejść


Dni żywota jest lat siedemdziesiąt, a jęli kto dłuższy, lat osiemdziesiąt, a to, co najlepszego w nich, tylko kłopot i nędza, a gdy to pominie, tedy prędko odlatujemy. Psalm 90:10

      O rok odejścia jesteśmy bliżsi.
      Gdy odchodzą najbliżsi, zawsze się wydaje, że za szybko, że jeszcze tyle chciał zobaczyć, przeżyć, że taki jest jeszcze potrzebny.
      Boimy się tego momentu przejścia. Boimy się samej śmierci, bo jest dla żywych nieprzenikniona. Już nie ma wiedzy, czy ulga jaka pojawia się na twarzy, gdy zamierają procesy życiowe, jest faktycznie ulgą. Boimy się śmierci, dlatego są hospicja, specjalne oddziały szpitalne. Sterylnie, czysto i daleko od bólu. Ale i daleko od tego, co tak bardzo ludzkie.
      Józef zmarł tak jak żył. Cicho, spokojnie, wśród swoich. Do końca świadomy, próbujący spoza bólu i niemocy powiedzieć: nie martwcie się, idę tam, gdzie całe życie pragnąłem. Za zasłonę, do Pana, do czasu gdzie nikt nie będzie umierał, liczył pieniędzy, pragnę byśmy wszyscy stanęli u tego zdroju żywych wód. Dlatego powiedziałam mu do zobaczenia, bo przy wspólnym stole dzieliliśmy tę nadzieję. Mówił o tym wcześniej, gdy podawał pieśni, cytował wersety, które dla niego były pociechą i dla bliskich, których zostawił. Tak się martwił, że będą po nim płakać. A jest po kim płakać. To był dobry człowiek. I on nie był. On jest. W swoim synu, któremu powiedział wszystko co w życiu ważne i w córce, i w żonie. Nie zbudował murowanego domu, ale taki najtrwalszy, na fundamencie serca. Jest w tych wszystkich, z którymi dzielił życie. Spokojny, cichy, ale dopiero gdy go nie ma, widać jak wiele zostawił.
      Umierał słuchając wykładów. To też kochał bardzo. Z dawnych konwencyjnych wojaży z wielkim magnetofonem "melodia", zgromadził wiele taśm. Ileż tam utrwalonych głosów! Puszczał wszystkim, którzy tylko chcieli słuchać. Nie wszyscy chcieli, traktowali to jak dziwactwo. I te zachwyty otaczającym światem, przyrodą, gromadzonymi ziółkami. Zachwyty nową ciekawą myślą, głębszym zrozumieniem Pisma, zachwytu parafrazą tekstu biblijnego, która często cytował, by głębiej, lepiej zrozumieć. Śpiew kochał, stare fotografie, dokumenty dowodzące odwagi braci, bo oficjalne przyznanie się, jestem innego wyznania, przed laty nie było łatwe i proste.
      Krótki jest czas od przyjścia do odejścia. Warto uczynić go pięknym, by miał kto zapłakać.


rys. Andrzej Dąbek