Jakie są jabłka złote srebrną robotą oprawione, takieć jest słowo k rzeczy powiedziane. (Przyp. 25:11 Biblia Brzeska)

25 Kislew 5767 - 16 grudnia 2006
Powrót do strony tytułowej

Elżbieta Dziewońska
Jaką zdolną mamy młodzież


      Od kilku lat organizuję w mojej bibliotece konkursy literackie. Nie zdarzyło się, by nagle tłum gimnazjalistów poczuł natchnienie i zasypano mnie tekstami. Zdarzają się lata kiedy talentów literackich pojawia się sporo, a przecież w tym wieku jest naturalny opór w dzieleniu się swoją wrażliwością. Ale zdarzają się przyjemne teksty, mądre opowiadania i to daje ogromną satysfakcję. Krótki tekst Krzysi, lat 15..

Na tle burzowego nieba
Sterczy siedem wież

Nadchodzi ich zagłada
Runą jak domek z kart

Siedem wież na fundamentach myśli
Zawali się w burzy lęków

      Byłam niedawno na spektaklu zrealizowanym w oparciu o tekst Rolanda Topora, "Leonardo da Vinci miał rację", przygotowanym przez młodzieżowa grupę teatralną. Nie mogłam się nacieszyć, że te niedawno dzieci, które znam, bo odwiedzali nasz dom, z podwórka i szkoły, to już tak świadomie grający aktorzy. Prezentowana sztuka w pierwszej warstwie słownej budzić może zastrzeżenia, ale oceniać ją, należy po obejrzeniu całości. Tyle tu pouczeń, tak świetnie przez młodzież pokazanych. Oczywiście wiele zawdzięczają reżyserowi, ale bez ich talentu, zaangażowania takie przedstawienie by nie powstało. Ogromnie to było miłe przeżycie.

      I ciągle, gdy przysłuchuję się dyskusjom na radach pedagogicznych, słucham różnych złotoustych specjalistów od wychowania, mam wrażenie, że zbyt wiele jest uproszczeń. Są bieguny - uczniowie wybitnie zdolni i tacy, którzy ustawicznie stwarzają problemy, a to niechęcią do nauki, a to nagannym zachowaniem. Ale to niewielki procent. Pośrodku jest cała gromada sympatycznych, zdolnych, pracowitych dzieciaków, ale oni nie stwarzają problemów, więc nie im poświęca się czas na długie dyskusje, nie dla nich wymyśla rewelacyjne metody wychowawcze. A szkoda.

      Ale i oburza mnie, że na "naszym podwórku" wciąż jest sporo niechęci wokół działań młodych. Oni są mądrzy i samodzielni, a jako dorośli powinniśmy się cieszyć, że chcą z nami rozmawiać, mają jakieś prośby. Jeśli się odwrócimy, oni sobie poradzą, nam będzie trudniej bez ich zapału i chęci do działania. Słychać coraz częściej smutne głosy, że zborów coraz mniej, że przeważają staruszkowie. Nie jest jedyną przyczyną kończący się teraźniejszy wiek zły, a raczej brak otwartości, życzliwości na inność - w tym młodość. Nie mogę zrozumieć komu przeszkadzają biegający za piłką młodzieńcy, którzy dzielnie wytrwali męczący dzień na konwencyjnych ławkach? I jeszcze wiem, że jeśli w naszym gronie nie będą mieli kolegów do kopania piłki, bardzo szybko znajdą sobie innych.


rys. Andrzej Dąbek