Jako wam i miły brat nasz Paweł według danej sobie mądrości pisał, jako i we wszystkich listach swoich... (2Pi 3:15)

6 Adar 5767 - 24 lutego 2007
Powrót do strony tytułowej

Czytanie listów Pawłowych:    Przeczytaj tekst
Przypominam wam Ewangelię (1 Kor. 15:1-34)


• O zmartwychwstaniu Chrystusa (1 Korynt. 15:1-11) • O zmartwychwstaniu (1 Korynt.15:12-35) •

Nadzieja zmartwychwstania

Jeśli ja na sposób ludzki walczyłem z dzikimi zwierzętami w Efezie, jaki z tego dla mnie pożytek? Jeśli umarli nie bywają wzbudzeni, jedzmy i pijmy, bo jutro pomrzemy.

1 Kor. 15:32

Nie bez podstaw wydaje się opinia, że nasze poświęcenie, nasza droga różni się od drogi życiowej wielkiego Apostoła Pogan. On zmagający się z dzikimi zwierzętami w Efezie, wyrwany z lwiej paszczęki, w wielu niebezpieczeństwach, w rozjazdach...

Tymczasem my - chrześcijanie, badacze Pisma Świętego dwudziestego pierwszego wieku łączymy naszą chrześcijańską służbę nie z niebezpieczeństwami, nie z przezwyciężaniem trudności ale... z jedzeniem i piciem. W przerwie zgromadzenia niedzielnego zagryzamy z upodobaniem słodkości, o których nie zapominają serdeczne siostry, kochający bracia. W czasie miesięcznego nabożeństwa smakowite wypieki i kawa w funkcjonalnych jednorazowych naczyniach - to już standard. Międzyzborowe spotkania konwencyjne nie obejdą się bez tradycyjnej zupy konwencyjnej czy bigosu. Domowe czytania Słowa Bożego zwykle łączy się z podwieczorkiem lub kolacją... Zwyczaje te, połączone z uwielbieniem, dziękczynieniem, ciepłem braterskiego spotkania jest bezdyskusyjnym błogosławieństwem naszego poświęconego życia, którego główną treścią jednak nie jest niebezpieczeństwo, ale spokój i bogobojność... Wydawałoby się, że brak wielkich trudności zewnętrznych eliminuje potrzebę nadziei zmartwychwstania, nieba. Może tak nawet wydaje się, że nam sugerują słowa Apostolskie, że można zastąpić jedzeniem, piciem, dostatnim rozsądnym życiem nadzieję zmartwychwstania...

Nic bardziej błędnego! Po to, by odczuć głębię błogosławieństwa spokojnego czasu t r z e b a mieć silnie zakorzenioną nadzieję wieczności!!! Tylko nadzieja wieczności ma moc z idei dostatniego spokojnego życia uczynić błogosławieństwo! Przypomnijmy sobie postać patriarchy Abrahama, który przez swoje świeckie otoczenie był nazywany Księciem Bożym. Jak bardzo jego postać przypomina nasze doświadczenia - bez wielkich zewnętrznych trudności - jednak przeżywamy jak ojciec wiary próby i doświadczenia, związane z naszym poświęceniem (rodzinne, zborowe, zdrowotne lub inne troski dnia codziennego). Jednak tak jak on bądźmy tylko przechodniami, wędrowcami, pielgrzymami, mieszkającymi tylko tymczasowo w namiotach naszych ciał. Wtedy tylko odczujemy pod koniec swojego życia pełnię - sytość dni, poczucie spełnienia - tak jak patriarcha Abraham (1 Mojż. 25:8)...

Ze wszystkich sił pragnijmy dla naszego otoczenia, dla nas samych, dla naszych rodzin tego pięknego wiecznego miasta, które dopiero może nam przynieść szczęście i trwałe błogosławieństwo - mimo, że być może, że niewykluczone iż już w tym pokornym i cichym życiu prócz smutku, rozczarowania i choroby zaznamy odrobinę dobrobytu i spokoju, trochę niebiańskiej radości...