Jako wam i miły brat nasz Paweł według danej sobie mądrości pisał, jako i we wszystkich listach swoich... (2Pi 3:15)

8 Szewat 5767 - 27 stycznia 2007
Powrót do strony tytułowej

Czytanie listów Pawłowych:    Przeczytaj tekst
Co do mięsa (1 Kor. 8:1-9:27)


• Sprawa pogańskich ofiar (1 Korynt. 8 :1-6) • Troska o sumienie słabych braci (1 Korynt. 8:7-13) • O przestrzeganiu praw należnych apostołom (1 Korynt. 9:1-18) • Gorliwość apostoła w pozyskiwaniu wszystkich dla Chrystusa (1 Korynt. 9:19-23) - Wysiłek potrzebny do zwycięstwa (1 Korynt. 9:24-27) •

Co do mięsa czyli o wolności i roztropności i szacunku dla słabych w wierze

Rozumiem, że problem postawiony przez apostoła to: czy mogę robić rzeczy uważane przez niektórych za wątpliwe moralnie, mimo że w ich istocie nie ma bezpośrednio złego wpływu na moją osobę? Czy mogę zaspakajać potrzeby mojego ciała i ducha, mimo że sposób w jaki to robię budzi wątpliwości? Oraz na ile mam obowiązek albo przywilej gwałcić swoje potrzeby po to, by innym nie zaszkodzić, nie zgorszyć ich?

By rozwiązać postawiony problem trzeba znowu zadać kilka pomocniczych pytań.

Jedno z nich - czy rozważana postawa, czynność, postępowanie jest bezpośrednio związana z łamaniem Bożego Prawa i czy nie uszanowane wątpliwości naszych współbraci doprowadzą ich do czynienia tych samych rzeczy, jednocześnie napełniając ich wyrzutem sumienia i w ten sposób narażą na szwank duchowy?

(Przykładowe problemy to na przykład - czy mogę śpiewać i grać nieco głośniej niż moi współbracia, czy mogę uprawiać rzadko spotykane wśród współbraci zawody takie jak np. policjant, żołnierz, aktor, piosenkarz etc. etc...)

Często bywa tak, że postawa niechęci do kogoś wykonującego nietypowe zajęcie wiąże się nie z zagrożeniem, że sam wątpiący zacznie czynić podobne rzeczy i będzie się czuł winny, ale z przyczyny odczuwania zbyt wielkiej odpowiedzialności za inne osoby, za społeczność, za sprawy obyczajowości wśród wiernych...

Istotnym pytaniem też jest, czy wątpliwa czynność rzeczywiście jest związana z przekraczaniem przykazań, czy też jest tylko odmienna obyczajowo, niezgodna z tradycją i zwyczajami, które tworzy każda społeczność wiernych.

Wierzę, że rozwiązaniem problemu nie jest jednoznacznie prosta odpowiedź, że nasze niezbywalne potrzeby muszą być zaspokojone albo że wielkie ofiary dla dobra słabych w wierze powinny być dokonane.

Wierzę, że raczej powinna w tym przypadku kierować nami i szczerość gołębicy i wielka roztropność czy nawet spryt węża, by sprawić by niewinna owca była ocalona a przysłowiowy zgłodniały wilk - nakarmiony, niekoniecznie poprzez dramatyczne krzywdzenie mało roztropnych, słabych jagniąt. Zdaje się, że i myśl apostolska idzie w tym kierunku, bo wynika z listu, ze można jeść mięso ofiarowane bałwanom, kiedy nie ma się wiedzy o tym lub w miejscu, w którym sumienie żadnego z naszych bliźnich nie zostanie zgorszone.

Końcową refleksją naszych rozważań niech będzie wniosek, że po to otrzymaliśmy nasze głowy, naszą roztropność i rozwagę, by kochając współbraci i szanując własne niezbywalne potrzeby, tak prowadzić swoje codzienne sprawy i służbę w pracy na niwie Bożej, by nasza szczerość była udowodniona, oczywista a sam jedyny Pan Bóg i Jego Syn Jednorodzony - uwielbiony, a serca współbraci - uświęcone...
Amen.