Powrót

Słodka chwila zmian...

Nadchodzi słodka chwila zmian

Wiek wiosen po stuleciu zim

Pora Twe zdjęcie wyjąć z ram

Ładniej bez Ciebie będzie im (...)

Basia Stępniak-Wilk

Zima trwa długo w tym roku. “Stulecie zim...” Aż kusi, żeby ulec potrzebie zmian.

Zupełnie zmienić wszystko. W pierwszy dzień wiosny wziąłem odświeżający prysznic i pojechałem w stronę jednego z centrów handlowych. Muzyka podniecająco “dawała czadu...” Chęć wiosennego przestawiania sprzętów. Zmiany wszystkiego – tak jak to stało się w odwiedzonym przeze mnie dużym sklepie...

Teraz kosmetyki są w samym środku przestrzeni handlowej. Wszystko inaczej – jeszcze nie dokończono zmian – kilka regałów czeka na zapełnienie ich atrakcyjnymi artykułami... Może to znak, ze trzeba wreszcie zadbać o siebie, pomyśleć o sobie...

Wychudzony portfel nie pozwala się cieszyć nowościami zmieniającego się hipermarketu. To co mi pozostaje – to tylko wypić szklaneczkę nektaru greifrutowego w przyległym gastronomicznym kąciku. Staram się znależć przytulne miejsce z oddzielonym od reszty baru-kawiarni stolikiem. Znajduję go, usadawiam się – lecz oto zza estetycznej choć tylko imitującej intymność przegrody dochodzi mnie rozmowa dwóch mężczyzn – po męsku wzmacniających co jakiś czas swe wypowiedzi czymś mało smacznym, pikantniejszym nawet od ketchupu...

Dochodzę do wniosku – że żle mi w tym miejscu handlowych nowinek. Bo mimo aktywnie używanych mopów błyskotliwej konstrukcji, umożliwiajacych sprawne utrzymanie porządku, nie za czysto tutaj jest...

Za moment jestem w domu - tu nie ma armii personelu dbającego o uporządkowany estetyczny układ przedmiotów – tutaj jeśli ja nie zadbam o porządek – nie będzie tak zmysłowo atrakcyjnie jak w centrum handlowym. Ale mam świadomość, że jeśli nawet nieco ciepłego rozbałaganienia w nim jest, to przecież ukochane dłonie matki za chwilę przygotują mi kolację...

Mama jakaś smutna – może wyczuła moją chęć wiosennych zmian, wyjęcia starych fotografii z ram... Czule patrzę na matczyną sylwetkę – chyba chcę pozostać dalej Małym Ptakiem, uważającym za święto łyk herbaty z ulubionej małej filizanki z koroną, słuchającym co też tego wieczoru przeczyta mi mama z swojego zestawu książek, który umownie nazwać można Matczyno-Babcinym Balsamem dla Duszy Zmęczonej - zmęczonej chęcią zmian...

Mały Ptak, Częstochowa, 21 marca 2006 roku

 

 

Powrót