Komentarz do:
Pesach (Pascha) 2 Mojż. 12:1-51

Szabbat   17 Nisan 5766
15 kwietnia 2006



2 Mojż. 12:8-11
I będą jeść mięso onej nocy pieczone przy ogniu, i przaśniki, z zioły gorzkimi będą go jeść. Nie jedzcie z niego nic surowego, ani warzonego w wodzie, ale upieczone przy ogniu. Głowę jego z nogami jego, z wnętrznościami jego. A nie zostanie z niego nic do jutra; a jeśliby co z niego do jutra zostało, ogniem spalicie. Tak go tedy pożywać będziecie: Biodra swe przepaszecie, obuwie wasze będzie na nogach waszych, a laska wasza w ręce waszej, a jeść go będziecie spieszno, albowiem przejście jest Pańskie. (BG)

Z tężejącymi z wdzięczności łzami czytam te słowa. Przypominam sobie braterskie komentarze do tego miejsca. W kontekście tego fragmentu z Tory, a także obchodzenia Paschy przez wierzących czasu Ewangelii mówi się wśród nas o poświęceniu, o tymczasowości naszego życia (laska w ręku, obuwie na nogach), o ciężkich doświadczeniach Nowych Stworzeń (gorzkie zioła)...

A jednak Wielki i Kochający Bóg sprawia, że znowu w tym roku będę przypominał sobie życie i śmierć, oraz Zmartwychwstanie Pana Jezusa syty, odziany, z perspektywą powrotu z Pamiątkowej Wieczerzy do swego przytulnego domostwa. I mimo pewnych perturbacji ze zdrowiem - nie zabraknie mi leczących skutecznie moje schorzenie leków, nie zabraknie mi słów wsparcia, towarzystwa kochającej mnie rodziny... Kiedy razem ze swoim bratem w Chrystusie czasami pozwalamy sobie użalić się nad naszymi troskami dnia codziennego - jawi mi się postać naszego Pana. Najpierw przemierzał Judeę i Galileę "w spiekocie dnia i w szarym pyle dróg" po to by leczyć kosztem swojego zdrowia, nauczać, "pochylać się nad tymi którzy płaczą". I by skończyć swoje życie męczeńską, próbującą szyderstwem, okrucieństwem złamać jego świętość - śmiercią. Patrząc na swe oddane mu życie dziękuję Bogu za opiekę, która chroni mnie od szyderstwa, cierpienia ponad siły. I z troską myślę o tych z Ludu Bożego, którzy przeżywają podobne Jezusowej męce upalenie. Może uda mi się jeszcze w tym roku przed Pamiątką wesprzeć choćby tylko przyjaznym słowem, gestem jedną lub dwie osoby oddane Jezusowi?

Niestety, mój pokój i moja sytość to niepełny obraz doświadczeń Kościoła Ery Chrześcijańskiej. Jak wielu choruje, cierpi emocjonalnie, ma kłopoty i problemy wynikające z życia w złym świecie... W czas Pamiątki, kiedy ja cieszę się raczej spokojem i dobrobytem - łączę się modlitwą, skromnymi wysiłkami z wszystkimi tymi, którzy w czas Wielkanocy będą dźwigali cięższy krzyż niż ten mój mały - ozdobiony zielonym wieńcem doczesnych radości i komfortu, umieszczony w kosztownym okręgu złotej korony - którą jest zrozumienie intelektualne zachwycającego Bożego Planu dla każdego ludzkiego istnienia... Obym znalazł sposób na spłacenie długu za me pełne spokoju, sytości Wielaknoce, na pomoc dla tych wszystkich, których los bardziej dramatyczny, doświadczenia trudniejsze...