Elżbieta Dziewońska
KU PIĘKNU,
czyli przyprowadziłam panią do kościoła

Szabbat   22 Tiszri 5766
14 października 2006



      Od wielu lat organizowany jest w naszym miasteczku festiwal im. Ludwika van Beethovena. Jeśli tylko mam czas, biegam na koncerty, a staram się być na wszystkich, bo mam do "sal koncertowych" nieprzyzwoicie blisko, a lista nazwisk wykonawców oszałamia, wykonywane utwory także. No i sprawa niebagatelna, są to koncerty darmowe bo jak dotąd, sponsorzy dają pieniądze.

      Ostatnio podążałam z ochotą do kościoła Fraciszkanów, bo tam są dobre organy i koncert miał być z solistką, więc coś zupełnie dla mnie nowego. Kawałeczek drogi, jaka dzieli mnie od rynku, szłam z panią mieszkająca w naszym bloku, którą rzadko spotykam, jeszcze rzadziej rozmawiam. Wyczuwałam nieufność, pogłębioną jeszcze faktem, że gdy całkiem niedawno wyświęcano jej syna na księdza, my, nasz balkon i nasze okna, nie dołączyliśmy do blokowego szaleństwa. Pani wybierała się do kościoła, ale chyba tylko dlatego, by zrobić coś z długim wieczorem, bo mieszka sama, jest na zasiłku przedemerytalnym więc wolnego czasu ma raczej nadmiar. Dość łatwo, reagując na moje żarliwe opowieści, zdecydowała, że idzie na koncert.

      To było bardzo przyjemne doznanie estetyczne. Pani mi towarzysząca siedziała poruszona, gdy wyszłyśmy, zakomunikowała, że będzie chodzić na koncerty, do tej pory jakoś nie miała śmiałości.

      Zapytano mnie niedawno, jak ludzie znoszą naszą inność. Myślę, że tak właśnie - akceptują. Gdybym w czasie prymicji, rozrzucała ulotki czy rozdawała broszurki o obrzydliwości spustoszenia, pewno byłoby mi trudno funkcjonować w małym, bardzo katolickim miasteczku. Nie mam na takie zachowania odwagi, ale i przekonania, że są one słuszne.

      Nie wymyśliłabym jednak nigdy, że dobrym uczynkiem będzie zaprowadzenie pani do kościoła.


Głogówek, Kościół Klasztorny