Elżbieta Dziewońska
* * *

Szabbat   15 Tiszri 5766
7 października 2006



Na tym obrazie, nie namalowano jeszcze przemądrzałej,
gadającej do swego pana oślicy.
W tych ramach zmieszczą się tylko dłonie
pełne darów i kuszących obietnic. I myśli podstępne,

że za dar stosowny wszystko można kupić: wszystko
przekleństwo błogosławieństwo proroka też,
a może i boga, w którego raczej nie wierzył
bo swoich miał dostatek.

Kól Baalak, Moabita, noszący jeszcze w biodrach
przekleństwa Hebalu,
potomek Lota i córki starszej, a może młodszej,
szczegół nieważny.

Zaniepokoili go krewniacy wracający z egipskiej niewoli
Nie miał zamiaru serdecznie ich witać,
ale walczyć tym bardziej nie
więc starał się o względy sprytnego Balaama.

Jak namalować przebiegłość?
Ile wziął prorok za dobrą radę?

Wiedział, że zmęczonym wędrowcom wystarczy podsunąć
niezwykłej urody (jak podejrzewam) dziewczęta
i niepotrzebne były już żadne słowa, by dokonały się plany
nieprzychylnego im króla.

Namalowanie wszystkiego jest niemożliwe.
I szkoda malarskiego pędzla
dla wielu zamysłów i niecnych czynów
i słów zresztą szkoda też.

Jeśli oślica zaryczy
obraz będzie skończony.


„Bileam i oślica” Rembrandt