Elżbieta Dziewońska
|
|
Na tym obrazie, nie namalowano jeszcze przemądrzałej, gadającej do swego pana oślicy. W tych ramach zmieszczą się tylko dłonie pełne darów i kuszących obietnic. I myśli podstępne, że za dar stosowny wszystko można kupić: wszystko przekleństwo błogosławieństwo proroka też, a może i boga, w którego raczej nie wierzył bo swoich miał dostatek. Kól Baalak, Moabita, noszący jeszcze w biodrach przekleństwa Hebalu, potomek Lota i córki starszej, a może młodszej, szczegół nieważny. Zaniepokoili go krewniacy wracający z egipskiej niewoli Nie miał zamiaru serdecznie ich witać, ale walczyć tym bardziej nie więc starał się o względy sprytnego Balaama. Jak namalować przebiegłość? Ile wziął prorok za dobrą radę? Wiedział, że zmęczonym wędrowcom wystarczy podsunąć niezwykłej urody (jak podejrzewam) dziewczęta i niepotrzebne były już żadne słowa, by dokonały się plany nieprzychylnego im króla. Namalowanie wszystkiego jest niemożliwe. I szkoda malarskiego pędzla dla wielu zamysłów i niecnych czynów i słów zresztą szkoda też. Jeśli oślica zaryczy obraz będzie skończony. |
„Bileam i oślica” Rembrandt |
|