Elżbieta Dziewońska
Konieczność wyboru

Szabbat   26 Tammuz 5766
22 lipca 2006



      Mam kilka ulubionych sentencji, cytatów i chętnie ich używam. Jeden z nich to "uczyniwszy na wieki wybór w każdej chwili wybierać muszę" A. Liberta. Najtrudniej, gdy trzeba wybierać pomiędzy rzeczami zdecydowanie dobrymi. Wybrałam wyjazd na konwencję w Budziarzach (wolę formę na Budziarach, choć pierwsza jest chyba poprawniejsza.) Ale gdy czekałam o 5.00 na męża, zrobiło mi się żal, że jednak nie zostanę w Krakowie i nie pójdę na spotkanie z Szewachem Weissem, które odbyć się miało właśnie w sobotę, w ramach Festwalu Kultury Żydowskiej. Bo są takie sprawy, na które w życiu mamy szansę tylko raz. Taka okazja, by posłuchać byłego ambasadora państwa Izrael, może być niepowtarzalna. Na konwencje pojadę w przyszłym roku, wykładów posłucham prawie zaraz po konwencji. Sz. Weiss to człowiek, który przeżył holocaust, którego życie to pasmo zdarzeń niesamowitych. Jego wypowiedzi, mądre refleksje o polityce, ale nade wszystko wspomnienia o świecie, którego już nie ma, a kształtowali go Żydzi na terenach nam bliskich, są warte szczególnej uwagi.

      Staram się dokonanych wyborów nie żałować i nie rozpamiętywać, że jednak mogłam, ale niepewność pojawiała się. Dopiero gdy pierwszą osobą, którą zobaczyłam na konwencyjnej ławce, był Daniel z dalekiej Kanady, wiedziałam, że wybór był słuszny. Przeczytam kolejną książkę Sz. Weissa. Z Dankiem i wieloma innymi osobami nie spotkam się znowu przez wiele lat, z niektórymi może wcale.

      Ale na konwencji też mam wybór. Mogę siedzieć na wykładzie i drzemać, bo gorąco, kurz drażni nos, albo pójść porozmawiać. Zdarza się, że wybieram wersję: społeczność. Wykładu posłucham w domu, a chwil pod rozłożystą brzózką, przed domem przyjaznych ludzi, nie da się przenieść w czasie i przestrzeni.


Rys. Andrzej Dąbek