Elżbieta Dziewońska
Wychowanie

Szabbat   19 Tammuz 5766
15 lipca 2006



      Bardzo źle znoszę, gdy ktoś grozi mi palcem. Zdarza się? Owszem i to całkiem nie dla żartu. Budzi to złe wspomnienie i ogrom niechęci do osoby grożącej, chociaż może i ma rację, ale ja, już nie jestem w stanie jej wysłuchać spokojnie. Nie lubię w żadnym towarzystwie tych, co to wiedzą najlepiej i na każdy temat. W gronie tzw. braterskim także.

      Pochyliłam się nad wózkiem z pięknym, dorodnym Mareczkiem, bo zwabiło mnie czułe spojrzenie mamy Agaty. Jak moje dzieci były małe, najlepszymi przyjaciółmi byli Ci, którzy podziwiali: jakie piękne, a jakie mądre. Oczywiście trochę przesadzam, ale na pewno mam swoistą matczyną nadwrażliwość. Jeśli ja moje dzieci krytykuję, opowiadam o swoich rozterkach, wątpliwościach, nawet opowiadam anegdoty z ich życia, to wszystko w porządku. Ale jeśli tonem nie znoszącym sprzeciwu ktoś próbuje oceniać moje decyzje, metody wychowawcze, od razu się zjeżam. Jakim prawem? A ty co, tak wszystko idealnie? A Twój syn to nigdy nie zrobił niczego wbrew ogólnie przyjętym zasadom? Nigdy nie pozwoliłeś mu na dokonywanie własnych wyborów?

      Pan Jezus o dzieciach powiedział prosto i pięknie: nie zabraniajcie im przychodzić do mnie.

      Pamiętam, z jakim ogromnym żalem odchodziłam od telewizora, bo leciał właśnie film dla dzieci, ale puszczali go tylko w niedzielę rano, kiedy trzeba było wychodzić na zebranie. Jeszcze pięć minut, błagałam, rodzice byli jednak nieugięci. Nie mam pewności czy jestem przez to lepsza. Może.

      Najłatwiej radzić innym, moralizować, a młody człowiek, to nie maszyna do zaprogramowania. W tej chwili ważne jest, by na gg miał właściwych kolegów, by pojechał śpiewać, wędrować. Westchnijmy, by tym w Rzeczce, w Wydminach, w Białogardzie i na wszystkich wakacyjnych drogach, nasze dzieci znajdowały sprawy najważniejsze. Mundial jest co cztery lata. To tylko kilkanaście dni na kanapie.


Rys. Andrzej Dąbek