Elżbieta Dziewońska
Zwiedzanie

Szabbat   5 Tammuz 5766
1 lipca 2006



      Kto zna mojego męża wie, że turystą jest dogłębnym i niezmordowanym. Nie przepuści żadnej górce, rzeczce, budowli jaka znajduje się na jego trasie zwiedzania.

      Ostatnio nadrabialiśmy zaległości i pojechaliśmy do Karlovej Sudanki. To pięknie położona miejscowość uzdrowiskowa w Czechach, blisko granicy czyli od nas niedaleko. Nie zdążyliśmy tylko wejść na Pradziada, ale coś trzeba sobie zostawić na następna wyprawę. I jeszcze to muzeum geologiczne, było już zamknięte, a takie ciekawe.

      Byliśmy wreszcie w skansenie w Bierkowicach, tuż za Opolem. Właściwie to zupełnie nie rozumiem dlaczego tam jeszcze nie byłam, bo zachwyciło nas miejsce bardzo. Zgromadzono wiele ciekawych chałup, spichlerzy. Już w pierwszej zagrodzie M. ożywił się: tak było u dziadka. Ja też pamiętam młockę sztyftówką, znam zapach kuźni. Cała ekspozycja przygotowana z godną podziwu dbałością o szczegóły - domek z serduszkiem, buda dla psa i oczywiście ogródek. Przy każdej chałupie inny. Ostatnio dostałam bukiet ziół i przy pomocy ksiązki próbowałyśmy odgadnąć, co jest co. A tu na grządkach dorodny estragon, bazylia, ruta, mięta rozmaryn i wszystko z tabliczkami, czyli można rzetelnie poznać domowy zielnik

      Nie zdążyliśmy zobaczyć jednej zagrody, bo uwiodło nas przedstawienie opolskiego Teatru Lalki i Aktora, które wykorzystuje tę cudna scenerię, by opowiedzieć dzieciom i nie tylko, o cudach świata, nauczyć dostrzegania piękna w kamieniu, śpiewie ptaków, szumie wody w stawie.

      Piękno Bożego stworzenia w całej czerwcowej krasie. Ciepło, pachnąco. I podziw dla ludzi prostych, którzy przy pomocy nieskomplikowanych, ale przemyślanych sprzętów, skutecznie radzili sobie w domu i zagrodzie.

      I choć zawsze, gdy jestem na wycieczce tylko krajoznawczej mam wyrzuty, że może warto było kogoś po drodze odwiedzić, ale czasami trzeba tylko "przejść po trawie boso".