Elżbieta Dziewońska
|
|
Jak tę łaciatą na pastwisku. Jak Burka do budy, przywiązano mnie. Na szczęście łańcuch jest dość długi, mogę czuć się jak ta owieczka, spokojnie spacerująca po hali. Z dzwoneczkiem jedynie u szyi. Uwiązania dzień pierwszy.
Dostałam ją, tak jak wiele rzeczy trochę zbyt późno. Teraz, kiedy już nawet przedszkolaki wiedzą jak wysyłać wiadomości, wstyd się przyznać, że ja się uczę i mam problemy. A może nie wstyd się przyznać i zapytać, bo cóż oni wiedzą o zapachu białej, albo kolorowanej własnoręcznie koperty? Nie dowiedzą się z jaką emocją otwierało się skrzynkę i jak serce skakało z radości: jest! Potem trzeba było zamknąć się w jakimś spokojnym miejscu i czytać.
Uwiązania dzień drugi. Wpisałam numery najbliższych. Dziwna ta lista. Na razie niech będzie. Uroczysty koncert przerywa głośne "pipkanie". Pani nerwowo szuka w torebce, potem wybiega na korytarz. Oczywiście pryska nastrój skupienia, długo nie mogę opanować złości na głupią babę. By nie zostać taką głupią babą, nie zabieram mojego maleństwa ze sobą, bo jeszcze nie wiem jak wyłączyć. Uwiązania dzień trzeci. Już wiem jak wyłączyć. Wysłałam wiadomości, że jestem na łańcuchu, ale odpowiedzi, te najbardziej oczekiwane nie nadchodzą. Źle wysłałam? Obraziła się? |
Rys. Andrzej Dąbek |
|