Elżbieta Dziewońska
Inna

Szabbat   14 Siwan 5766
10 czerwca 2006



      Inna. Czasami nie da się tego ukryć.

      Nie przyozdobiłam okien i balkonu na przyjazd papieża. Ale wiele osób postąpiło podobnie, więc mój postępek mógł ujść uwagi obserwatorów. W najbliższą niedzielę odbędzie się msza prymicyjna sąsiada z pierwszej klatki, co oznacza poruszenie w całym mieście, bo uroczystość ma wymiar wesela, ale zwłaszcza w bloku, gdzie przeżył dzieciństwo i młodość. Na naszej małej uliczce stanie jakaś brama, balkony mają być udekorowane flagami, w oknach ozdoby, których zawieszenia kategorycznie odmówiłam. Nie poproszono mnie też o składkę na prezent. Dyskusje o girlandy na poręczach trwają już od zimy, organizatorki całego zamieszania kłócą się, obrażają, ale coś tam wspólnie robią. Marek obcinał żywopłot, bo już przeszkadzał przechodniom, ale zostało to nad wyraz życzliwie przyjęte. To nasz jedyny "wkład" do zbliżających się uroczystości.

      A ten nowy ksiądz, zawsze podwórkowy dziwak, jakoś mało ma z księdza, może najwięcej zniewieściałości w głosie i sposobie bycia. Ale to obaw nie budzi u rozentuzjazmowanego, atrakcyjnym zdarzeniem w miasteczku, tłumu.

      Nadchodzą wakacje, które też naszą inność podkreślają. Ludzie jadą nad morze, albo w ogóle nigdzie nie jadą, ale żeby tak się tłuc po Polsce tam i z powrotem, to w ogóle jest nie do pomyślenia. Tyle pieniędzy na paliwo i tak na trzy dni?

      Tej inności też nie da się wyjaśnić.

      Ale rodzą się czasami małe obawy, bo budowniczowie nowej Rzeczypospolitej na razie planują zaglądanie w teczki nauczycieli, ale jak zażądają aktu chrztu, komunii i ślubu, będzie trudniej. Nie będę martwić się na zapas, bo kłopotałam się, że w maju i czerwcu takie będą u nas upały, że w szkole to nie wiadomo jak wytrzymamy. Tymczasem na Kasprowym gruba warstwa śniegu.


Rys. Andrzej Dąbek