Elżbieta Dziewońska
Jasminum

Szabbat   7 Siwan 5766
3 czerwca 2006



      Zachęcam wszystkich, którzy lubią pogodne, mądre kino, by wybrali się na najnowszy film Jana Jakuba Kolskiego. Przyjemny film. Dla mnie i nie tylko, radością były zdjęcia naszego miasta i różnych osób w nim żyjących. Oczywiście, rozczarowani byli Ci, którzy całymi dniami spacerowali po rynku, a mają jakieś jedno ujęcie z daleka.

      Film jest trochę magiczny i przy odrobinie wyobraźni, pachnie. Ale wątki świętości też mądrze pokazane. W klasztorze gdzie mieszkają mnisi, którzy pachną, ma zdarzyć się coś niezwykłego, przeor próbuje dociec, który z mnichów zostanie świętym, sam po cichu też na to liczy. Nie zdradzę kto nim się okazuje, ale jakże to podobne do naszych gdybań o przynależności do Maluczkiego Stadka. Raczej na pewno rację mają Ci, którzy twierdzą, że o świętości nie decydują wielkie czyny, jakieś spektakularne sukcesy czy pokazowa pobożność. To "coś", dość trudne wciąż do sprecyzowania, jest proste, prawdziwe, podobnie jak życie jednego z zakonników.

      Piękna rola małej dziewczynki. Znowu ewangeliczne odwołanie "musicie się stać jako dzieci". Właśnie takie szczere, proste jak u dziecka, radosne widzenie świata ("podskakuj ze mną" zachęca zmęczonego mnicha), czyni świętym.

      Film jest komedią. Dużo dowcipu, zwłaszcza w narracji dziewczynki. Po raz pierwszy chyba, sala tak zgodnie wybuchała śmiechem. Ale film nie podbije serc szerokiego grona widzów, oni wybiorą "Kod Leonarda", kino akcji, albo prostą opowieść na podstawie prozy Katarzyny Grocholi.

      Nie oceniam gustów, jednak wciąż mi żal, że dobro nie zwycięża.


Rys. Andrzej Dąbek