Elżbieta Dziewońska
Aktywność

Szabbat   29 Ijjar 5766
27 maja 2006



      Wojciech Szczawiński wiele miesięcy rozmawiał z Anną Dymną. Powstała książka Warto mimo wszystko. Kupiłam jako prezent dla miłośników tego, co krakowskie. Ale moim czytelnikom również, bo to mądra książka.

      Autor rozmawia z Anną Dymną, świetną, piękną aktorką, ogromnie pracowitą, która od jakiegoś czasu zajmuje się ludźmi niepełnosprawnymi. Telewizyjnych programów "Spotkajmy się", w których pani Ania, w sposób absolutnie niezwykły rozmawia z ludźmi, w powszechnej opinii pokrzywdzonymi, obejrzałam kilka. To coś zupełnie innego, wyjątkowego. Książka jest o dobroci, o sposobach docierania do ludzi, bez kalkulowania co ja będę z tego mieć, niebo czy trochę mniej. Tu myślę, że też sprawdzają się słowa Pana Jezusa "kamienie wołać będą".

      By móc robić tego co A. Dymna, trzeba mieć tak znaną twarz, nazwisko, kontakty, ale trzeba mieć wewnętrzne ciepło, wrażliwość, otwarcie na drugiego człowieka, zwłaszcza dotkliwie okaleczonego. Kontakty z ludźmi niepełnosprawnymi, jak mówi, dodają siły, otwierają zupełnie nowe obszary piękna. Ja chodzę na mityngi kolarskie jakie odbywają się na naszym stadionie w ramach olimpiad specjalnych. To poruszające widowisko. A jak ważna jest rozmowa, uznanie dla tych, którzy niekoniecznie zwyciężyli, oni dojechali. Ale wiem, że nie potrafiłabym jak A. Dymna, jak moje koleżanki, pomagać tym ludziom. Mogę tylko próbować rozumieć.

      Przytoczę jedną z książkowych wypowiedzi A. Dymnej: "Niepełnosprawni umysłowo wydają się brzydcy w ujęciu naszej estetyki. Kontakt z takimi osobami uświadomił mi, że wolność i szczęście człowieka polegają również na tym, że potrafi się wznieść poza ramy codziennych uwarunkowań, zarówno obyczajowych jaki i estetycznych. Jest to pewna bariera, którą należy w sobie pokonać. Jeżeli zdołamy ją przekroczyć, dopiero wtedy zaczniemy rozumieć i patrząc na niepełnosprawnego umysłowo, przestaniemy widzieć jego ułomność, inność albo brzydotę, jego zachowanie przestanie nas krępować, niepokoić i dziwić".


Rys. Andrzej Dąbek