Elżbieta Dziewońska
Filmy a Biblia

Szabbat   15 Ijjar 5766
13 maja 2006



      Ubolewałam niedawno, że sama Pascha trwa krótko, wiec jeszcze kilka myśli o czasie minionym. Czas katolickiej Wielkanocy zbiegł się z "naszym" świętem Paschy, Przaśników i tak w radiu, nawet na kanałach lokalnych, było dużo dobrej muzyki. Przy gotowaniu, pieczeniu w moim kuchennym radyjku miałam muzykę od Bacha po musical "Jezus Christ Superstar". I taka ciągłość myślenia bardzo mi się podobała. Dwójka, której słucham najchętniej, proponowała rozmowy z mądrymi biskupami o zdarzeniach poruszonych w Biblii związanych ze śmiercią Pana Jezusa. Ale tylko taka religijność w mediach mi nie przeszkadza.
      W tzw. Wielka Sobotę, pokazano w telewizji "Pasję" w reżyserii Mela Gibsona. O filmie głośno było w ubiegłym roku, niektóre koleżanki pojechały do kina w ramach rozmyślań wielkopostnych, a ja nie mogłam zdecydować się na obejrzenie obrazu i dzisiaj wiem, że zrobiłam rozsądnie.
      Jest jakąś regułą, że filmy oparte o tekst Biblii robione są kiepsko. "Pasja", poza kilkoma scenami, budzi moje zdziwienie, czym się tak zachwycano? Nie oceniam widzów, każdy ma inne emocje, potrzeby estetyczno-poznawcze, i prawo do własnej oceny, ale manipulacje producentów, że takie filmy, mogą umocnić czyjąś pobożność, budzą we mnie spore wątpliwości. Chętnie oglądam filmy w kinie. Lubię atmosferę wielkiego ekranu, ale z wielu powodów nie mam ochoty oglądać opowieści o JPII. Przy okazji jego śmierci, pokazano sporo ciekawych dokumentów, kilka lat temu telewizja polska pokazała, nakręcony z wielkim taktem i smakiem amerykański film, zbudowany z rozmów, wspomnień. Po co więc ten wyścig na biografie?
      I myślę, że dotykanie doskonałego materiału, jakim jest Biblia, przez najlepszych nawet reżyserów, jest trudnym zadaniem. I lepiej, by niektóre teksty pozostały jedynie słownym przekazem. Ale ja, widz, mam wybór - nie pójść do kina, wyłączyć telewizor i po raz kolejny przeczytać w Ew. św. Jana rozmowę Pana Jezusa z uczniami.


Rys. Andrzej Dąbek