Elżbieta Dziewońska
Nie twoje, nie rusz

Szabbat   27 Szewat 5766
25 lutego 2006



      To jedna z zasad wyniesionych z domu rodzinnego, pamiętam ją od zawsze. Tata nie znosił, gdy szukałam czegoś w jego szafkach z narzędziami, w szufladach pełnych notesików, kartek, spinaczy i innych intrygujących rzeczy. Zawsze poznawał, kiedy jakaś szufladka była lekko ruszona i marudził.

      Polacy, według badań, są społeczeństwem przyzwalającym na ściąganie. Bohaterami są ci, którzy na każdym poziomie oszukali pilnujących. Przy niektórych egzaminach gimnazjalnych, podejrzewano nawet nauczycieli o zbiorową pomoc, bo uczniowie dobrze wypadli, więc chwała dla szkoły i nauczycieli. Pamiętam gorące dyskusje o prawach autorskich, o używaniu pirackich programów itp. Nie jestem bez grzechu, dlatego o tym piszę. Granice są płynne, ale zasada niezmienna - nie kradnij.

      Koleżanka zrobiła przedstawienie wykorzystując czyjś pomysł, gotowe teksty. Bez zmrużenia oka przyjmowała pochwały i gratulacje, ani jednym słowem nie przyznała się, że korzystała z gotowego pomysłu. Organizuję w szkole konkurs literacki, prace oceniają dwie nauczycielki spoza naszego grona. W tym roku, po raz pierwszy, zdarzył się plagiat. Jak go udowodnić? Nie da się sprawdzić wszystkiego w internecie. Panienka, która miała dostać główną nagrodę, została poproszona na rozmowę. Przyznała się, jak korzystała z internetowej pomocy. Uratowało ją, że twórczo. A co jeśli ktoś ordynarnie przepisze czyjąś myśl? Jeśli jest mierna, nikt się nie domyśli, ale jeśli wyrasta ponad poziom? I najgorsze, że w oczach niektórych koleżanek widziałam zdziwienie: o co ci chodzi, nie takie przekręty zdarzają się w kraju.

      Nie kradnij. Ale nawet truskawki na działce sąsiada były bardziej dojrzałe i lepsze…


Rys. Andrzej Dąbek