Elżbieta Dziewońska
Płaskie dachy

Szabbat   13 Szewat 5766
11 lutego 2006



      Z okien mojej biblioteki widać mały, ale płaski dach, pokryty grubą warstwą śniegu. Niemal każdy, kto wchodzi, zwraca uwagę: o na tym dachu jest śnieg. Bo skojarzenie płaski dach - warstwa zlodowaciałego, śniegu długo jeszcze kojarzyć się będzie z tragedią w Katowicach. A gołębie, nawet te karmione na krakowskim rynku, z tymi opuszczonymi na resztkach metalowej konstrukcji.
I skojarzenie z książką „Osmaleni” o tych co ocaleli z holocaustu. Potrafili żyć wiele lat, pozornie normalnie, jednak wystarczyło jedno zdarzenie, spotkanie, by cała konstrukcja zapominania, zawaliła się.

      Budynek hali targowej w Chorzowie-Katowicach funkcjonował wiele lat, nie widać było jakichś oszczędności, jakichś wad konstrukcyjnych, niedopatrzeń inspektorów nadzoru. Zadecydował być może brak jednej decyzji - sprzątamy dach po śnieżycach.

      Tragedia zaczęła przemawiać do mnie nie ogólną liczbą zabitych, ale pojedynczymi historiami. Ktoś nie dojechał, bo zepsuło mu się auto, a w sąsiedniej miejscowości żałoba po całej rodzinie, ocalał chłopiec, który został na niedzielne popołudnie u babci. Od tragedii w Chorzowie nawet popularna piosenka „pyk, pyk, pyk z fajeczki, duś, duś, duś gołąbeczki, fajeczka, gołąbeczek, ławeczka, ogródeczek” brzmi smutno. Ale drażniąca dla mnie jest cała atmosfera wokół ludzkiego nieszczęścia. Znowu mediom zabrakło wyczucia i bezkrytycznie manipulują ludzkimi emocjami To też jest smutne.

      Ale tym razem nie ma wątpliwości, to nie Pan Bóg jest winien, że człowiek źle wyliczył, pożałował pieniędzy na odśnieżenie dachu, a może oszustwo było i na poziomie przetargu na budowę. Pan stworzenia, znów kiepskim okazał się panem.


Rys. Andrzej Dąbek