Elżbieta Dziewońska
Trudne odpowiedzi

Szabbat   6 Szewat 5766
4 lutego 2006



      Pytania bowiem, pojawiają się same: gdzie był Bóg? Dlaczego na to pozwolił? Dlaczego… Nie słyszał wołania palonych w Brzezince, nie słyszał płaczu dzieci w Biesłanie, jęków tysięcy ludzi zsyłanych na Kołymę?

      Co roku, z wycieczką szkolną, bywam w dawnym obozie Auschwitz i co roku wracają te same wątpliwości - skąd bierze się w ludziach szaleństwo, gdzie są jego źródła i czy są granice? Słyszę za plecami proste odpowiedzi - to działanie szatana. W tę okrutną machinę wojenną zaplątani byli zwykli, prości ludzie, ulegali oprawcom, uginali się, zdradzali. Jakoś nie wystarcza mi ta prosta odpowiedź - szatan i jego pomocnicy.

      Refleksję wywołały okrzyki narodowców, przy okazji parad równości. Nie jestem zwolennikiem owych parad, ale hasła głoszone przez młodzież wszechpolską, niektóre zawołania przedwyborcze, budzą grozę. Ale cierpnie też skóra, gdy mądry człowiek wykrzykuje: a co ty masz do Świętej Inkwizycji, dzisiaj bardzo by się przydała. I wciąż wydaje się, że wystarczy, by pojawił się szaleniec na miarę Stalina i sprawy potoczą się podobnie, a Torquemadów i dzisiaj by nie zabrakło.

      Przeczytałam niedawno „Imperium” Ryszarda Kapuścińskiego. Wydawało mi się, że sporo wiem o łagrach, bestialstwie sowietów, ale może ta wiedza była potrzebna, by zrozumieć tę niesamowitą książkę. Do obozów poniemieckich, można pojechać, złożyć kwiaty, jeśli ktoś chce, zapalić znicze. Okropność zbrodni Stalina, to choćby skuta lodem Kołyma, na którą, nie sposób tak ot sobie dojechać, by oddać hołd zmarłym. Kapuściński tam dotarł, choć też nie bez problemów i dobrze, bo daje świadectwo konsekwencji szaleństwa, jakie zdarzyło się przecież tak niedawno. Porusza opowieść o rozterce, gdzie złożyć symboliczną różę, bo przecież każdy piędź tej ziemi to cmentarz. Różę, która od razu po wyniesieniu ze sklepu, zamarzła. Trudno sobie wyobrazić, że w tych warunkach ludziom głodnym, nieodzianym, ktoś kazał żyć, pracować. Zrozumieć tego nie sposób. Geniusz i szaleństwo gdzieś w niepojętym tkwią. I mądra refleksja autora, że gdyby te wszystkie siły, które zużyto do wyniszczania narodu, wykorzystano do budowania, kraj byłby kwitnący, ludzie żyliby dostatnio, zgodnie z głoszonymi ideami.

      Za oknem śnieg, samochody tkwią w zaspach, nielicznym udało się wyjechać. Wczoraj padało cały dzień i noc. Mróz dziś umiarkowany, ale silny wiatr smagał mi policzki, przez nieodśnieżone chodniki z trudem dotarłam do sklepu. Ale byłam ciepło ubrana, najedzona, w domu ciepło, bo przyzwoicie grzeją kaloryfery. Nie zrealizowałam pewnych planów, ale wobec tego, co powyżej, zabraniam sobie narzekać.

      Spośród tych wszystkich, którzy chcieliby WIEDZIEC, tylko nieliczni zdają sobie sprawę, jak bardzo kształt wiedzy zależny jest od pytań, od ich celnej dociekliwości. Dzieci wciąż pytają, wyczytałam w dzienniku Jerzego Andrzejewskiego. Jak i o co pytać?


Rys. Andrzej Dąbek