Komentarz do:
Ojcze, przyszła godzina - Jan 17

Szabbat   16 Elul 5766
9 września 2006



– Modlitwa Jezusa o jedność wśród Jego naśladowców –

Arytmetyka liczby jeden

"Słuchaj Izraelu, Adonaj Bóg nasz, Adonaj jeden" – tego wyznania wiary w jedność i jedyność Boga nauczył nas Mojżesz, a Jeszua potrzymał jego aktualność i ważność dla wszystkich, którzy wierzą w Jedynego. Jedność Boga stanowi podstawę specyficznego Bożego systemu arytmetycznego, w którym nie występuje liczba zero, wszystko zaczyna się od liczby jeden, Jednego Boga, stworzyciela nieba z ziemi. Liczba jeden podzielona w dziele stworzenia daje jedność dwóch przeciwieństw: nieba i ziemi, ciemności i światłości, wód górnych i dolnych, lądu i morza, pierwszych trzech dni stworzenia i drugich, kobiety i mężczyzny, drzewa żywota i drzewa poznania dobra i zła. Dalsze dzielenie liczby dwa prowadzi do czterech i dalej następuje lawinowy przyrost wielości, podziałów, które stawiają nas przed problemami wyborów, podziałów, konfliktów, ale też możliwości konfrontacji, negocjacji, uzgodnień, wyrozumiałości, tolerancji, zrozumienia, miłości i w rezultacie - ponownej jedności. I tak podzielona jedyność staje się ponownie złączoną jednością. To wszystko, co zaczęło się od liczby Jeden, staje się znów częścią Jedności - wszystko, co z Boga pochodzi, pojednane z nim w Mesjaszu, staje się znów częścią wielkiej jedności Boga.

W ostatniej pożegnalnej modlitwie Jezusa to właśnie jedność Jego naśladowców staje się głównym, niemal obsesyjnym motywem. Aż sześć razy - tyle, ile dni stworzenia - Mistrz jedności powtarza słowo "jedno" po grecku "hen", po hebrajsku - który był zapewne oryginalnym językiem tej modlitwy - "EChaD". Jak bardzo Jezus miał rację obawiając się, że to jedność wśród Jego uczniów stanie się największym ich problemem, można się przekonać rozglądając się wokoło, studiując historię chrześcijaństwa, zaglądając do rejestrów kościołów i społeczności chrześcijańskich. Wszystkim nam, którzy poczuwamy się do wiary w Jezusa, wydaje się niekiedy, że są prawdy i zagadnienia teologiczne tak ważne, że ich naruszenie winno nas skłonić do oddzielenia się od innych, którzy nie podzielają naszych przekonań. Owa skłonność do teologicznych podziałów ujawniła się już wśród pierwszych zwolenników Apostołów Baranka: Jam Pawłowy, Jam Kefasowy - wołali pierwsi chrześcijanie w Koryncie. Potem dzielono się na inne, rozmaite sposoby, wzdłuż i wszerz. Naśladowcy Mistrza Jedności potrafili się nawzajem gnębić, prześladować, prowadzić religijne wojny przy użyciu miecza z żelaza.

Czyżby więc modlitwa Jezusa nie została wysłuchana? Czy może Ci, którzy nie stoją w jedności między sobą tak jak Jezus stanowi jedno z Ojcem, nie należą do Niego. Co może uczynić naśladowca wielkiego Mistrza, który rodzi się w świecie podzielonego chrześcijaństwa? Czy powinien próbować go łączyć, czy tworzyć nowe społeczności zjednoczonego Kościoła? Z doświadczenia wiadomo, że próby zjednoczenia dwóch społeczności kończą się na ogół podziałem na trzy grupy: tych którzy opowiadają się po stronie zjednoczenia, tych którzy nie zgadzają się na połączenie po jednej stronie podziału i tych którzy nie zgadzają się na połączenie po drugiej stronie. Wydaje się więc, że w tej sytuacji zapewne lepiej jest pozostawić wielkie dzieło jedności samemu Bogu i jego Mesjaszowi. Z naszej strony możemy starać się jedynie, by nie doprowadzać do kolejnych podziałów, a tych, którzy wyznają, iż Jezus jest Synem Bożym, uważać za swych braci, choćbyśmy nawet nie podzielali wzajemnie swoich przekonań.

To właśnie duch jedności i braterskiej miłości miał być najważniejszym znakiem uczniostwa w Jezusie (Jan 13:35). Jeśli więc w obrębie społeczności wyznawców mesjaństwa Jezusa różnimy się w poglądach, czy zwyczajach, to nie powinno nas to słaniać do dalszego dzielenia tak bardzo już poszarpanego Ciała Jezusa, ale raczej do pokonania w sobie skłonności do podziału, przeciwstawieniu się tendencji oddalającej nas od Bożego raju, po to, by powrócić do pierwotnej jedności w Bogu przez Jego Syna. Oto zadanie, które stoi przed naszym podzielonym sercem - uznać za brata i jako takiego pokochać tego, który nie podziela moich przekonań. Abyśmy byli Jedno - abyśmy mogli być w Bogu i w Jego Synu.