Komentarz do:
Wiedli go do Piłata - Łuk. 23-24

Szabbat   19 Tammuz 5766
15 lipca 2006



– Przed rzymskim prokuratorem (Łuk. 23:1-25) – Ukrzyżowanie (23:26-46) – Pogrzeb (23:47-56) – Zmartwychwstanie (24:1-12) – W drodze do Emaus (24:13-35) – Pożegnanie z uczniami (24:36-53) –

Jerozolimski Sanhedryn nie miał prawa ferowania wyroków śmierci, a przez to wina za ukrzyżowanie żydowskiego Mesjasza rozłożona została na wszystkich ludzi. Zatwierdzenie wyroku przez legalną władzę światową nie było czczą formalnością. Piłat miał realną możliwość uratowania Jezusa. I tak żydowskie elity w spisku z rzymską władzą posłały na śmierć – zgodnie z Bożą wolą – swego Wybawcę. Po zmartwychwstaniu Jezus utwierdza wiarę uczniów, którzy pokrzepieni Jego mocą czekają w Jerozolimie na zesłanie ducha.

Przez zamknięte drzwi

Do zamkniętego domu, w którym zgromadzili się uczniowie, Jezus wchodzi bez pukania, nie czekając na zaproszenie. Nieco wcześniej w Emaus, gdyby uczniowie nie zaprosili nieznajomego, to być może poszedłby dalej i nigdy nie dowiedzieliby się, że spotkali Jezusa. Objawienie Jana ukazuje jeszcze inny obraz: Jezus kołacze do drzwi i czeka na ich otwarcie: „Oto stoję u drzwi i kołaczę; jeźliby kto usłyszał głos mój i otworzył drzwi, wnijdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną" – Obj. 3:20.

Oto trzy sposoby przyjścia Jezusa: Pierwszy, tak jak w Emaus – na wyraźne zaproszenie, drugi – w odpowiedzi na kołatanie do drzwi i trzeci – bez zaproszenia: „A jeźli nie chcesz, przyjdę przeciwko tobie rychło, a poruszę świecznik twój z miejsca swego, jeźlibyś nie pokutował" – Obj. 2:5.

Jezus chyba nie gniewał się na uczniów, że trochę nie dowierzali rzeczywistości Jego obecności. Dobrotliwie utwierdzał ich wiarę każąc się dotykać, jedząc przed nimi rybę i miód, przekonując przy tym, że duch nie ma ciała i kości, nie można go więc dotknąć czy nakarmić. Mimo to Jego przyjście bez zaproszenia nosiło pewne znamiona „interwencji".

W praktyce codzienności warto pamiętać o tych trzech rodzajach przyjścia Jezusa. Warto zapraszać do domu Bożych posłańców, korzystać z możliwości spotykania się z Jezusem. Gdy zaś zdarzy się komuś zająć swoimi sprawami tak bardzo, że Jezus będzie musiał stanąć przed jego drzwiami i kołatać, to niech nie zwleka z otwarciem drzwi: „A wy bądźcie podobni ludziom oczekującym pana swego, ażeby się wrócił z wesela, żeby gdyby przyszedł, a zakołatał, wnet mu otworzyli." – Łuk. 12:36. Jeśli dopiero na odgłos kołatania będzie się budził, zakładał szatę, to może się zdarzyć, że Pan odejdzie sprzed drzwi i uda się do innego domu, którego mieszkańcy gotowi byli na przyjęcie Jego usługi.

„Jać śpię; ale serce moje czuje, i słyszy głos miłego mego, kołaczącego i mówiącego: Otwórz mi, siostro moja, (…) Zewlekłam suknię moją, jakoż ją oblec mam? umyłam nogi moje, jakoż je zmazać mam? (…) I wstałam, abym otworzyła miłemu memu, (…) Otworzyłam miłemu memu; ale miły mój już był odszedł i minął" – Pieśń 5:2-6

Jezusa puka do serc naukami Biblii, słowami bliźnich, okolicznościami życia, doświadczeniami i cierpieniami. Nie dopuszczajmy do tego, by Jezus musiał siłą wkraczać w nasze życie przez drzwi zatrzaśnięte obojętnością i zaryglowane strachem.