Komentarz do:
Celnicy i grzesznicy - Łuk. 15-16

Szabbat   28 Siwan 5766
24 czerwca 2006




– Szemranie faryzeuszy i nauczonych w Piśmie (Łuk. 15:1-2) – Przypowieść o zaginionej owcy (15:3-7) – Przypowieść o zgubionym groszu (15:8-10) – Przypowieść o marnotrawnym synu (15:11-32) – Przypowieść o niesprawiedliwym szafarzu (16:1-13) – Napominanie łakomych faryzeuszy (16:14-18) – Przypowieść o bogaczu i Łazarzu (16:19-31) –

Jezus w odpowiedzi na szemranie faryzeuszy, którzy gniewają się na Niego, że spędza tyle czasu z pospólstwem, opowiada pięć przypowieści, w których ukazuje różne aspekty pozytywnej postawy człowieka pokornego, radującego się z nawrócenia grzeszników. Przypowieści te osądzają jednocześnie postawę człowieka pełnego pychy, który sam siebie uważa za wyróżnionego przez Boga odmawiając przy tym prawa do Bożego miłosierdzia wszystkim tym, których on sam nie uważa za godnych przyjęcia. Są to najpierw trzy przypowieści o podobnym temacie radości z odzyskania czegoś, co bliskie było stracenia. W przypowieści o nieuczciwym zarządcy Jezus podpowiada wyniosłym ludziom, jak mogą godnie rozstać się ze swoją służbą. W przypowieści o bogaczu i ubogim Łazarzu Jezus odsłania tajniki Bożej oceny grzechu pychy.

Pięciu braci bogacza

Przypowieść o bogaczu i Łazarzu, choć w gruncie rzeczy niezbyt skomplikowana w swojej wymowie, sprawia komentatorom wiele trudności. Po pierwsze wielu wysnuwa z niej błędny wniosek, jakoby Jezus podtrzymywał pogańską teorię piekła, w którym dręczone są dusze grzeszników, oraz nieba, w którym nagrodę otrzymują dusze zbawionych. Gdyby tak miało być, to Jezus zaprzeczałby całej nauce hebrajskich Pism, w których czytamy, że dusze tak grzeszników jak i sprawiedliwych po śmierci człowieka udają się do symbolicznego miejsca niepamięci – Szeolu, gdzie śpią w oczekiwaniu na zmartwychwstanie w „dniu ostatecznym”. Jezus z pewnością nie był zwolennikiem pogańskich religii, więc nie mógł głosić greckiej ideologii Hadesu i Olimpu.

Nie starajmy się budować na podstawie tej prostej opowieści „krótkiej teorii konstrukcji światów”. Odczytamy raczej proste przesłanie nauki wielkiego Mistrza z Nazaretu. Osadźmy tę opowieść w kontekście sprzeciwu faryzeuszy wobec skłonności Jezusa do obcowania z ludźmi prostymi, którzy popełniają grzechy, ale pragną się od nich odwrócić. Otrzymamy wtedy jasną naukę moralną, która nie skłania nas do umieszczania tych w niebie, a innych w piekle, ale raczej do zmiany naszego sposobu reagowania na grzech i prostotę.

Bogacz nie zauważa biedaka, którym pogardza albo uważa go za leniucha i życiowego nieudacznika. Niektórzy bogacze są po prostu samolubami i zupełnie nie obchodzi ich los ludzi biednych. Inni zaś myślą zapewne, że gdyby wszyscy byli tak zaradni i pracowici jak oni, to nie byłoby na świecie biedy. Ten styl myślenia bogacza może odnosić się także do sfery duchowej. Człowiek o dużej wiedzy pogardza niekiedy prostakami, którzy jego zdaniem nie chcą się uczyć. Człowiek wierzący i pobożny pogardza czasami ludźmi, którym nie dane było uwierzyć w Boga i kierować się w życiu Jego Prawem.

Boża ocena takich postaw ukazana jest w pozycjach zajmowanych przez Łazarza i bogacza po ich „przypowieściowej” śmierci. Oto teraz Łazarz cieszy się łaską Bożą, a bogacz cierpi męki. Bogacz zdaje sobie sprawę z Bożej oceny i pragnie ulgi, ale pomoc nie jest już możliwa. To czego nie zrobił za życia nie można już naprawić. Jedynym jego pragnieniem jest jeszcze uratowanie pięciu braci. Ale i to jest możliwe tylko przez przestrzeganie Bożego Prawa.

Człowiek powinien żyć tak, jakby jutro miał umrzeć. Ta prosta zasada każe nam nie odkładać dobrych uczynków do jutra, nie obiecywać sobie poprawy po nowym roku, ale już dzisiaj znaleźć dobrą okazję do pojednania się z nieprzyjacielem i wyświadczenia przysługi bliźniemu. Czas nieubłaganie zamyka za nami drzwi. Choć pewne szkody da się naprawić, to przecież lepiej byłoby szkody nigdy nie wyrządzić. Nie da się cofnąć czasu, by nie wypowiedzieć niepotrzebnych słów. Czasami jedno niezbyt rozważne słowo, niemądry postępek sprawia, że nosimy w sobie przez całe życie piekło wyrzutów sumienia. Nawet jeśli udało nam się powiedzieć „przepraszam” i odzyskać utraconą przyjaźń, nie pozbędziemy się poczucia, że można było tej głupoty nigdy nie zrobić.

Bywa jednak i gorzej. Czasami to rzeczywiście dopiero śmierć przecina pasmo naszych złych uczynków. W takim przypadku nasze rozliczenie z Bogiem i ludźmi rozpoczynać będziemy od negatywnego bilansu grzechu i związanego z nim wstydu. Jeśli wierzymy w zmartwychwstanie, w jakiej by to nie miało nastąpić formie, to nie pozwólmy sobie na to, by po naszej śmierci ludzie, którzy nas znali, oddychali z ulgą, że jednego złego i głupiego człowieka będzie na ziemi mniej. Kiedyś będziemy musieli jednak spojrzeć im w oczy.

O ileż prościej jest dzisiaj już żyć tak, by cieszyć się łaską Boga i ludzi. To trudne dogodzić wszystkim, ale można przynajmniej nikomu nie szkodzić, a radość i pokój nieść jak największej liczbie ludzi. To takie proste i przyjemne - dla nas samych, dla naszych bliźnich i dla Boga samego. W taki sposób już dzisiaj możemy znaleźć się na łonie Abrahama.

Słowo „bogacz” przeważnie najlepiej pasuje nam do ludzi, których znamy tylko z gazet i telewizji. Rzadko zdarza się, byśmy tak określali samych siebie lub osoby z najbliższego otoczenia. Nawet jeśli nieźle nam się powodzi, to uważamy, że jeszcze większe bogactwo innych upoważnia nas do wyrozumiałej samooceny naszego stanu posiadania. Nawet jeśli to prawda, to bogacz ma jeszcze pięciu braci, dla których jedynym ratunkiem jest przestrzeganie Prawa i Proroków. Nawet jeśli nie uważamy się za duchowych czy materialnych bogaczy, to szukajmy ratunku w Bożym Prawie, żyjmy wedle zasad Bożej sprawiedliwości, by nie podzielić losu tego, którym będzie wstydził się za swoją pychę.