Komentarz do:
Oto ja posyłam Anioła - Mar. 1-2

Szabbat   20 Szewat 5766
18 lutego 2006



– Poselstwo Jana Chrzciciela (Mar. 1:1-8) – Chrzest Jezusa (1:9-11) – Kuszenie (1:12-13) – Odejście do Galilei (1:14-15) – Powołanie pierwszych czterech uczniów (1:16-20) – Uzdrowienie opętanego w Kapernaum (1:21-28) – Uzdrowienie teściowej Piotra (1:29-31) – Inne uzdrowienia (1:32-39) – Uzdrowienie trędowatego (1:40-45) – Uzdrowienie i odpuszczenie grzechów paralityka (2:1-13) – Powołanie celnika Lewiego (2:14) – Uczta w domu celnika (2:15-22) – Spór o zrywanie kłosów w sabat (2:23-28) –

Aniołom swoim przykazał...

W Pismach Hebrajskich prorocy nazywani są czasami aniołami (MaLACh), a ich poselstwo określane jest słowem pochodnym, MaLAChoT (Agg. 1:13). MalACh oznacza posłańca, posła, niezależnie od tego, czy jest nim istota duchowa, czy ziemska. Anioł (MaLACh) Pański woła na Abrahama z nieba, by nie podnosił ręki na swego syna (1 Mojż. 22:11), ale też posłowie Jakuba, którzy udali się do Ezawa nazwani są MaLACh (1 Mojż. 32:6).

Posłaniec Malachiasz (MaLACHI – „mój posłaniec”) zapowiada przyjście anioła szykującego drogę dla Panującego i jeszcze innego anioła, anioła Przymierza (Mal. 3:1). Jeden z Bożych „aniołów” zapowiada nadejście posłańca, który miał przygotować drogę Mesjaszowi, Posłańcowi Przymierza. Gdy słowa te znalazły swoje wypełnienie w misji Jana Chrzciciela i jego kuzyna Jezusa Nazarejczyka, elity Izraela nie wątpiły w to, że taki posłaniec i „Anioł Przymierza” miał się pojawić. Jan został wprost zapytany, kim jest (Jan 1:19-23). Gdy wyznał, że nie jest Pomazańcem, pytano go dalej, czy nie jest obiecanym Eliaszem albo owym prorokiem, który miał być powołany w miejsce Mojżesza. Posłaniec przedstawił się słowami innego proroka: „Jam jest głos wołającego na puszczy” (Izaj. 40:3).

Dzisiaj mało kto jeszcze wierzy w aniołów. Ludzie religijni chętnie co prawda uznają istnienie duchowych istot, ale przyznanie się do spotkania z nimi jest rzeczą niezwykle rzadką i zaraz wzbudza podejrzenie o konieczność interwencji lekarzy określonych specjalności. Dwa wieki racjonalizmu oduczyły nas poszukiwania związków świata duchowego z materialnym. Nauka co prawda nie zaprzecza istnieniu tego, czego istnienia nie da się udowodnić, mimo to dziesiątki lat głoszenia „naukowego światopoglądu” zrobiły swoje. Ludzie, którzy wierzą w UFO starają się uzasadnić swoją wiarę w sposób jak najbardziej „naukowy”.

Spróbujmy sobie dzisiaj wyobrazić sytuację, w której jakiś bezdomny, źle ubrany i niedożywiony włóczęga podaje się za Bożego posłańca. W najlepszym razie skierowano by go do pobliskiego ośrodka pomocy społecznej. Być może poddano by go przymusowemu leczeniu psychiatrycznemu. Kto uwierzyłby jego słowu? Kto poszedłby obmywać się w wodach Wisły, Renu czy Sekwany? Co się z nami stało? Czy dalibyśmy dzisiaj Panu Bogu szansę, by mógł do nas przemówić?

Być może dzisiaj Pan Bóg byłby zmuszony posłużyć się telewizją i popularnym prezenterem. Być może wieść o królestwie niebieskim „tuż u drzwi” musiałaby się ukazać jako komuterowy „news” na ekranach wszystkich maszyn liczących. Być może musieliby ją ogłosić słynni aktorzy, kreatorzy mody lub sportowcy. Bez wielkich nakładów na reklamę nie udałoby się dzisiaj niczego ogłosić.

A przecież aniołowie ciągle są i w niebie i wokół nas. Pan nadal przemawia ustami swoich posłańców. Ileż to razy ciepłe słowo siostry, uśmiech brata wydał nam się anielskim przebłyskiem pogodnego nieba. Czasem znów groźnie brzmiące napomnienie Słowa zabłysło na tle ciemnych chmur otaczających nas problemów. Czy umiemy przyjmować aniołów? Czy nasza gościnność wykracza poza ramy zwykłego dobrego obyczaju, tak abyśmy nie wiedząc przyjmowali Bożych posłańców do swoich domów?

Dlatego ciągle i w całkiem dziecinny sposób wierzę w aniołów. Nie tylko tych z białymi piórami i skrzydłami. Nade wszystko wierzę w to, że otoczeni jesteśmy Słowem niesionym przez Bożych posłańców, że to te właśnie ręce z polecenia Bożego unoszą nas ponad szarością dnia codziennego. Pozwólmy Bogu działać, gośćmy w naszych domach Bożych aniołów.