Elżbieta Dziewońska

Autorytety


      Piszę w liczbie mnogiej, bo chyba rzadko jest tak, że tylko jedna osoba, na takie miano w naszych oczach zasługuje. Dość powszechne jest ostatnio narzekanie na brak autorytetów, na ich dewaluację. Myślę, że czasy, kiedy perypatetycy chadzali po agorze (jak z Arystotelesem ) i roztrząsali najważniejsze sprawy tego świata, już nie wrócą. Nie ma na to czasu. Łatwy dostęp do informacji powoduje, że szukanie odpowiedzi na najtrudniejsze pytania, rozkłada się na różne źródła. Jeszcze do niedawna rozmawiało się w podróży, zwłaszcza w pociągach. Mam kilka osób, z którymi chętnie poleciałabym do Australii. Tyle godzin na gadanie!
      Podczas dyskusji na konwencji młodzieżowej w Andrychowie, uświadomiłam sobie parę rzeczy. Oglądam filmy, czytam sporo książek, dla poszerzenia wiedzy, dla przyjemności, bo jest we mnie ciągłe zawołanie: opowiedz mi jakąś historię. O życiu, o ludziach, których nie znam, o sprawach, w których nie mam szans uczestniczyć i takie, w które za nic nie chciałabym być zamieszana. Staram się dokonywać selekcji, sięgać po dzieła z najwyższej półki. Obejrzałam trochę brutalnych filmów, przeczytałam książki D. Masłowskiej, Ch. Buczkowskiego. Nie czuję się nimi ubrudzona. Piszą o sprawach, których nie przeżywałam i mam nadzieje nie będę, ale opowiadają mi, jaki jest świat obok, jakie są ukryte ludzkie pragnienia, o których oni wiedzą. Refleksję doprowadzają najczęściej do puenty, tej chociażby z filmu „I twoja matkę też” - po co nam to było. Szalona przyjaźń nie przetrwała, wszystkie doraźne radości jakie dawał alkohol, przypadkowy seks zostawiły poczucie pustki, osamotnienia. Nie warto. Filmy, książki o narkotykach - to nie instruktaże, to ostrzeżenia nie pozostawiające żadnych złudzeń. I są mniej niebezpieczne niż lukrowane opowieści z życia wyższych sfer.
      Może to dziwnie brzmi, że ten autor, ten reżyser, ten dziennikarz z ulubionej gazety jest moim autorytetem, ale po części tak jest. W jakiejś dziedzinie. Choć po drugiej stronie pojawia się niezmienna myśl, że tylko mądre prawa Boże zapewniają człowiekowi prawdziwą radość przedłużonych dni na ziemi. Ale to uważne przyglądanie się ludziom, zjawiskom, relacjom jest nieustającym szukaniem śladów Boga.
      Jestem perypatetykiem, lubię długie rozmowy „w drodze”, ale coraz częściej pojawia się myśl, że kiedyś, w Królestwie nadrobię to, czego nie zdążyłam poznać, zrozumieć, przeczytać, obejrzeć w tym danym mi, coraz krótszym czasie.

     

rys. Andrzej Dąbek

Powrót