Elżbieta Dziewońska

Przed wakacjami


     W liście z 4. 01. 1984 r. Daniel K. do mnie napisał: Nasze pięciodniowe poszukiwanie Pana w Zawadce zakończyło się nieoczekiwanym rezultatem. Szukaliśmy Pana, a znaleźliśmy siebie, na nowo. Zawsze byłem zdania, że społeczność najlepiej buduje się w wolnym czasie, a tutaj zdarzyło się coś dziwnego, bardzo przeładowany program, a jednak dużo ciepła, rodzinnej wręcz atmosfery i prawdziwa społeczność, wspólne dążenie do poznania Go naprawdę.

     I tak nam w społeczności chóralnej „Sela” zostało przez wszystkie lata spotykania się. Każde zgrupowanie to był „obóz pracy”, ale nigdy nie brakowało chętnych do takiego spędzania urlopu, bo chórzyści dorośli, poszli do pracy, o wakacjach zostały wspomnienia. I są to więzi, o których nie potrafię opowiedzieć np. moim koleżankom z pracy. Letni, zasłużony wypoczynek i tak się męczyć? A my chcemy tak spędzać czas i bardzo czekamy na tegoroczne spotkanie w Zawoi. I jeszcze cieszę się, że chcą z nami jechać dzieci, tzn. licealiści. Jeszcze w zeszłym roku były wątpliwości, dyskusje. Oczywiście świerzbi mnie język, by opowiedzieć jakie, ale powstrzymam się ze względu na drażliwość domowej młodzieży.

     Mam trochę czasu, by zrzucić z siebie napięcia trudnego dla mnie roku szkolnego, a potem z radością pojadę odpocząć od spraw swoich. Chcę znów stanąć wśród sopranów i cieszyć się na każdej próbie, że „gdyby był Pan z nami nie był” nie połączyłaby nas tak silna więź.

rys. Andrzej Dąbek

Powrót