Elżbieta Dziewońska

Widząc nie widzą


Rys. i wiersz Andrzej Dąbek

     Gdy patrzę na gromadę rozwrzeszczanych gimnazjalistów, mam takie wrażenie, że nic nie widzą i nic nie słyszą. Zmysły wzroku i słuchu zwłaszcza, zasłaniają im buzujące hormony i to tak, że nie są w stanie odbierać wysyłanych do nich sygnałów. Żadnych. Trudno przekrzyczeć świeżo zmutowane głosy, podkręconą na full muzykę. Najlepiej uzbroić się w cierpliwość i przeczekać.

     Psycholodzy, ale i obserwacja życiowa podpowiada, że już pod koniec gimnazjum, zaczynają znów słyszeć, nabierają nawet chęci do rozmowy. Kolejny etap to liceum, ale to już bardziej próba sił, walka o władzę w domu i negacja bliska nihilizmowi. Nastolatek zostaje sam na placu boju, przeciw wszystkim: rodzice się czepiają, nauczyciele są niedouczeni, dziadkowie są śmieszni.

I to też, zacisnąwszy zęby, przeczekać.

Ale jakie to trudne.

Powrót