Elżbieta Dziewońska

Czcij ojca i matkę (Mt 15: 15)


Rys. Andrzej Dąbek

     Gdyby mnie zapytał bohater opowieści o tym jak bity jest przez ojca, poniżany przez pijana matkę, jak może realizować to przykazanie, byłabym w kłopocie. A przypadków, nie mniej drastycznych, wokół sporo. Sąsiadowi często zdarza się zasypiać na schodach, bo wraca tak pijany, że już nie jest w stanie dopukać się do mieszkania, o trafieniu kluczem do zamka nie ma mowy. Z chłopakami - bliźniakami problemy, jeden ma nawet dozór kuratora sądowego. Albo ta matka, wrzeszcząca na całe podwórko, Anuniuuuuu, mamusia zaraz wróci, a wszyscy wokół wiedzą, do którego pana się wybiera. Usłyszę: nas to nie dotyczy, to świat, z którym Pan Bóg się nie liczy. Może akurat przytoczone zdarzenia nas nie dotyczą, ale…
     Zaskoczyła mnie historia matki kompletnie bezradnej wychowawczo. Mąż gdzieś w Holandii zarabia na życie. Pracuje ciężko, przyjeżdża do domu rzadko. Zapewnia to dostatnie życie żonie i jedynemu synowi. Chłopak nosi trendy ciuchy, ma najnowszy model telefonu komórkowego i komletny brak zainteresowania nauką. Do tego arogancja, czasami wręcz chamstwo, papierosy, piwo, i prawdopodobnie mocniejsze środki odurzające. W końcu ma kasę. Upomniany przez wyprowadzoną z równowagi nauczycielkę, rzucił gdzie go może pocałować. Przeniesiono go za karę do innej klasy, ale tam nowi koledzy, więc jest jeszcze zabawniej. Dla niego. Szkoła, jak głoszą oficjalne dokumenty, nie ma zadania wychowywać, a jedynie wspierać w tym procesie rodziców. Matka wspomnianego młodzieńca opowiadała bez żenady, że gdy zwróciła synkowi uwagę i zagroziła zbiciem za palenie papierosów, odpowiedział jej, że to on jej może.
     Nie pobudzajcie do gniewu dziatek waszych. Dzisiaj można dodać, nie stwarzajcie warunków, by was dzieci lekceważyły. Wspomniany młodzian nie szanuje matki, ojca prawie nie zna, jak może szanować kogokolwiek z dorosłych. Zawsze narzekano na ciężkie czasy, trudną młodzież, konflikt pokoleń, ale moim zdaniem problem bierze się z nieprzewidywalności ludzkich zachowań i spraw. My tacy nie byliśmy i dlatego bezradni stajemy przed innymi formami młodzieńczego buntu. Nie kusiło nas siedzenie na czacie, gadu gadu z przypadkowymi ludźmi, nie pamiętam na klasowych wycieczkach piwa, o wódce w ogóle się nie mówiło. Staram się dostrzegać życie obok mnie, bo często wydaje się, że oni mają kłopot, ale mnie on nie dotyczy. Gdy jednak zaczyna dotyczyć, bywa, że jest za późno.

A przykazania są niezmienne.

Powrót