Elżbieta Dziewońska
Gdyby trzynastoletni Staś pisał pamiętnik, wyglądałby on prawdopodbnie tak: Poniedział ekMecz. Szkoła muzyczne. Nuda. Wtorek Mecz. Język angielski. Nuda w telewizji. Środa Nuda w szkole. Mecz. U Kacpra na komputerze. Super. Czwartek Nuda. Fajny film wieczorem. Piątek Klasówki, pytanie. Mecz z kolegami. Pieczemy z siostrą pizzę. Ale jestem zdolny. Sobota Odpoczywam. Nuda. Niedziela Nuda Chłopcy gdy dorastają, są ogromnie wdzięcznym obiektem do obserwacji. Nie mogę powstrzymać się od zapisania, kilku z nich. Staś nie cierpi jak o nim opowiadam komukolwiek, kiedykolwiek i gdziekolwiek. Burczy świeżo ustabilizowanym basem: w ogóle to niech wszyscy mi dadzą święty spokój. Uważa, że jest niegłupi. Nawet więcej. On już jest bardzo mądry zwłaszcza, że wie co to znaczy “w ogóle” i jest mu kompletnie obojętne co o nim myślą inni czy kochamy go bardzo, czy tylko trochę. Był słodkim niebieskookim kilkulatkiem, gdy z z moich wrzasków i potoku zakazów, nakazów, poleceń wyłowił najczęściej powtarzane przeze mnie słowo: “wogóle”. Słodko zapytał, co to za stwory, które nie słuchają, nie sprzątają i są niegrzeczne. Oni z siostrą tacy oczywiście nie byli, więc zupełnie nie wiedział o co mi chodzi. |
A. Dąbek - Fragment |