Myśl tygodnia (21 maja 2005)

Gliniane naczynie

Dopóki znajdujemy się w życiu doczesnym, dopóty – ze względu na nasze gliniane naczynie – jesteśmy kształtowani w sposób, że się tak wyrażę, ceramiczny, jesteśmy modelowani już to wedle występku, już to wedle cnoty. Jesteśmy wszakże formowani w taki sposób, iż występek nasz może zostać stłuczony po to, by powstało nowe, lepsze stworzenie, a i nasz rozwój może po swym uformowaniu ulec rozkładowi i stać się naczyniem glinianym. Skoro zaś wyjdziemy już z obecnego wieku, skoro dotrzemy do kresu życia, skoro, dalej, staniemy się takimi, jakimi się stajemy wypaleni ogniem „rozżarzonych pocisków złego ducha” (Efezj. 6:16) albo ogniem Bożym – bo przecież i „Bóg nasz jest ogniem trawiącym” (5 Mojż. 4:24) – jeśli powiadam, staniemy się już takimi, jakimi się stajemy pod wpływem tego czy tamtego ognia, to wówczas, skoro ulegniemy rozbiciu – a ulegniemy rozbiciu i zginiemy po tym, jak byliśmy pięknymi naczyniami, albo po tym, jak staliśmy się naczyniami złymi – nie zostaniemy odbudowani, a stan nasz nie może być naprawiony. Dlatego, dopóki jesteśmy tutaj, dopóki znajdujemy się jak gdyby w ręku garncarza, dopóty – jeśli nawet naczynie wypadnie z jego rąk, może być naprawione i ulepione na nowo.

Orygenes, Kazanie nt. Jer. 18:1-16

Powrót