Myśl tygodnia (11 grudnia 2004)

O pożytku z porzucenia siebie, jakiego należy dokonać
w sferze tego, co wewnętrzne i zewnętrzne.

Musisz wiedzieć, że w tym życiu jeszcze żaden człowiek nie porzucił siebie tak dalece, by nie odczuwać, iż musi porzucić siebie jeszcze bardziej. Mało jest ludzi, którzy rzeczywiście biorą to pod uwagę - i są w tym stali. Jest to równowartościowa wymiana i sprawiedliwy handel: W jakiej mierze opuścisz wszystkie rzeczy, w takiej - i to ani mniej, ani więcej - Bóg wniknie w ciebie, i to wraz ze wszystkim, co Jego, jeżeli ty we wszystkich rzeczach całkowicie wyrzekłeś się tego, co twoje. Od tego więc zacznij i spróbuj tego wszystkiego, co potrafisz zyskać. W tym znajdziesz prawdziwy pokój, a nie gdzie indziej.
Ludzie nie powinni tak bardzo zastanawiać się nad tym, co mają robić; powinni raczej pomyśleć o tym, czym mogliby być. Otóż gdyby ludzie byli dobrzy i żyli, jak należy, to ich uczynki świeciłyby jasno. Jeśli ty sam jesteś sprawiedliwy, to sprawiedliwe są także twoje uczynki. Świętości nie należy opierać na czynach; raczej należy ją opierać na byciu, albowiem to nie uczynki nas uświęcają, lecz my powinniśmy je uświęcać. Czyny, choćby były najbardziej święte, jako same czyny żadną miarą nas nie uświęcają, lecz to my w takiej mierze, w jakiej jesteśmy świętymi i w jakiej posiadamy bycie, uświęcamy wszystkie nasze działania, czy to jedzenie, spanie, czuwanie czy jakiekolwiek inne. Dzieła tych, których miara bycia jest mała, nie przynoszą - niezależnie od tego, jakie one by były - żadnego owocu. Poznaj stąd, że należy się przykładać tylko do tego, by być dobrym - nie tak bardzo do tego, co robimy, czy też jakiego rodzaju dzieł dokonujemy, lecz do podstawy naszych czynów.

M. Eckhart

Powrót