Znów Nów - powitanie miesiąca Cheszwan 5765

Powrót do strony głównej

Ps. 1:1-3
 Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą bezbożnych Ani nie stoi na drodze grzeszników, Ani nie zasiada w gronie szyderców,
 Lecz ma upodobanie w zakonie Pana I zakon jego rozważa dniem i nocą.
Będzie on jak drzewo zasadzone nad strumieniami wód, Wydające swój owoc we właściwym czasie, Którego liść nie więdnie, A wszystko, co uczyni, powiedzie się.

Ps. 84:2-5
O, jak miłe są przybytki twoje, Panie Zastępów!
Dusza moja wzdycha i omdlewa z tęsknoty do przedsionków Pańskich. Serce moje i ciało woła radośnie do Boga żywego.
Nawet wróbel znalazł domek, A jaskółka gniazdo dla siebie, Gdzie składa pisklęta swoje: Tym są ołtarze twoje, Panie zastępów, Królu mój i Boże mój!
Błogosławieni, którzy w domu twoim mieszkają, Nieustannie ciebie chwalą! Sela

 
 
 
Mili ksiezycowi Przyjaciele!
 
Donosze, ze trwam w ufnosci do Boga, poleganiu calkowitym na Nim. Czasami zdarza sie pelna zwatpienia postawa. Staram sie ze wszystkich sil uzupelnic wiare rozsadkiem, madroscia, trzezwym umyslem - ale czy mi to udaje sie? W modlitewnym skupieniu prosze Boga, by nie pozwolił mi sie zagubic w zachwytach - ptakami, dlugowiecznoscia, cisza i rozkwitem kwiatow we mnie...
 
Donosze, ze dzisiaj, w sobote 16 pazdziernika rozpoczyna sie miesiac Cheszwan, a nowy ksiezyc pojawil sie juz 14 pazdziernika. Nastepny now 12 listopada... Bardzo mozliwe, ze od przyszlego miesiaca cos sie zmieni w formie moich listow...
 
Pozdrawiam serdecznie - w zalaczniku maloptasia proza...
 
Pawel - Ptak - Kwiat



Pierwszy dzień jesieni

Na swoim biurkowym kalendarzu wyczytałem, że czwartek 23 września to pierwszy dzień jesieni...

Pochmurno, słońce czasami przebłyśnie przez deszczowe chmury, wiszące ciężko nad miastem. Zadzwoniłem do przyjaciela - martwi mnie jego nieobecność na nabożeństwach maleńkiej protestanckiej społeczności, której piękna i ciepła i ja doświadczyłem. Zajechałem autobusem - tłumaczył, ze taki czas w jego życiu, że modli się i czyta Pismo Święte. Ciepła rozmowa, gorąca herbata z cytryną, ale ja patrzę na szare niebo za oknem, kończące powoli wegetację kwiaty na balkonach...

Pytam z goryczą Boga, gdzie jest sens moich zachwytów długowiecznością, moich marzeń o twórczości, o dokonaniach... Gdy wychodzę z klatki schodowej zagubienie, bojaźń - jak nie dopięta kurtka, pozwalają przeniknąć zimnu moje ciało, całą moją świadomość. Czuję się znikającą z chodnika wilgocią, zmiętym jesiennym liściem, targanym przez wiatr, czuję przeraźliwy chłód kamiennego chrześcijańskiego krzyża, cmentarnej żydowskiej, półokrągłej macewy... Pytam siebie z drżeniem serca i umysłu - gdzie jest prawda, gdzie jest rzeczywistość - czy w wiosenno-letnim zachwycie długim życiem, radością, czy w przerażającym realnością jesiennym chłodzie? Mijam dobrze mi znane miejsca na związanym z dzieciństwem osiedlu Tysiąclecia. Jaki jest sens istnienia, życia tego bardzo dobrze uczącego się chłopca, potem zamkniętego w sobie młodzieńca, potem kaleczącego rzemiosło kaletnika i wreszcie spokojnego, przemierzającego wspomnieniem czas i miejsca swojego dzieciństwa - młodego jak na tę okoliczność - rencisty...

Mieszkanko mojej siostry przy ulicy Księżycowej to centrum moich wspomnień - tutaj się wychowywaliśmy, tutaj kształtowała się nasza wrażliwość.

Dzwonię domofonem - siostra otwiera drzwi bez pytania. Po skończonych korepetycjach z angielskiego pijemy nieosłodzoną zieloną herbatę w pastelowo-kolorowych filiżankach z porcelitu. Zdaje się, że oboje z moją siostrą jesteśmy wdzięczni Bogu, że możemy coś tak bardzo ciepło uszczypliwego powiedzieć o wadach naszych znajomych, przyjaciołach - których tak bardzo przecież lubimy. Tak jakby apropo moich zachwytów długowiecznością - rozważamy ewentualny termin pogrzebu naszej 67 letniej znajomej.

Ta krótka dwudziestominutowa, może półgodzinna chwila napełnia mnie olśnieniem - to w zwykłej codzienności, w cieple, jakie odczuwamy w kontakcie z człowiekiem jest ukryta PRAWDA, SENS !!! Z łzami wzruszenia w gardle mijam świetliste wystawy osiedlowych sklepów, myślę o ogniu, który poczuję między palcami a klawiaturą, kiedy będę pisał na komputerze ten małoptasi tekst...

Mały Ptak, Cz-wa, piątek, 24 września 2004 roku